Dziadek jeszcze może podskakiwać

2016-01-15 10:29:43(ost. akt: 2016-01-15 07:32:48)
Paweł Woicki, rozgrywający Indykpolu AZS Olsztyn.

Paweł Woicki, rozgrywający Indykpolu AZS Olsztyn.

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Zagraliśmy bardzo dobrze, bo byliśmy świetnie przygotowani do tego meczu taktycznie — mówi Paweł Woicki, który poprowadził Indykpol AZS do sensacyjnego zwycięstwa w Bełchatowie (3:1), za co zasłużenie odebrał statuetkę MVP.
— Lepszego początku roku nie można było sobie wymarzyć.
— Zależało nam, żeby po długiej przerwie wrócić do naszej dobrej gry i dobrego rytmu, którymi kończyliśmy rok (3:0 z BBTS, 2:3 w Rzeszowie, 3:2 z Treflem w Uranii — red.). Fajnie, że to się udało i że wszyscy pokazali się z dobrej strony.

— Poza samym wynikiem, a jest to pierwsze od prawie... 8 lat zwycięstwo olsztynian nad Skrą, cieszy to, że zagraliście bardzo dobry mecz.
— Myślę, że tak, ale na pewno wykorzystaliśmy jakieś tam słabości Skry, która chyba jeszcze nie jest w najwyższej formie. Choć nie ma co umniejszać naszego sukcesu, bo w Bełchatowie naprawdę ciężko się gra i nie za wiele drużyn w trakcie sezonu tam wygrywa. A nam to się udało... Zagraliśmy bardzo dobrze i byliśmy świetnie przygotowani do tego spotkania taktycznie. Nasz sztab trenerski zrobił kawał bardzo dobrej roboty. Jak spojrzałem po meczu na statystyki i zobaczyłem, że w bloku było aż 15:7 dla nas! Skra gra ofensywną i atrakcyjną dla oka siatkówkę, ale my przemieszczaliśmy się na bloku z prędkością światła (uśmiech). Bo wiedzieliśmy, gdzie te piłki będą posyłane i to był klucz do sukcesu.

— Jak trudno się ze Skrą wygrywa, pokazuje historia AZS Olsztyn, który w ostatnich siedmiu sezonach nie zdobył choćby punktu z tym rywalem, a po raz ostatni zdobył w fazie zasadniczej trzy oczka w Bełchatowie 8 marca 2003 roku!
— Powiem tak: u nas fajnie widać po wszystkich na boisku taką pewność siebie w grze. I myślę, że duża w tym zasługa trenera Gardiniego, który wierzy w nas i w to, co robimy, a ta wiara przenosi się też na nas. To jest nasza siła.

— Zdobyć na trójce medalistów z zeszłego sezonu sześć punktów, w tym mając dwa wyjazdy, to jest coś!
— A najlepszym tego obrazem jest, moim zdaniem, to, że o ile przed Bełchatowem gdzieś tam z boku słyszeliśmy: „O, kurde, jedziecie bez Brama”, to w drużynie nikt z nas o tym nie rozmawiał (mowa o podstawowym atakującym Belgu Bramie van den Driesie — red.). Mamy w drużynie 14 chłopaków, każdy jest gotowy do grania, więc mamy robić swoje. I robimy to.

— W pierwszym secie, przy stanie 13:9 dla was, zdobyliście punkt po akcji sezonu: wyblok Pawła Woickiego, piłka leci daleko za dziewiąty metr, ale najpierw podbija ją Paweł Adamajtis, po nim ratuje sytuację... nogą Michał Potera, a Bartosz Bednorz chyba z 11. metra i tyłem do siatki przebija piłkę wielkim łukiem na drugą stronę. I ta spada na końcową linię boiska!
— Rzeczywiście, to była niesamowita akcja (uśmiech). Tym bardziej że sędzia pokazał aut, ale my wzięliśmy challenge i okazało się, że słusznie. Śmialiśmy się później, że w takiej — wydawałoby się oczywistej — sytuacji, bo przecież niby był aut, poprosiliśmy o sprawdzenie i wygraliśmy na tym... Takie sytuacje pomagają budować atmosferę na boisku.

— Fakt, było sporo uśmiechów. Tak, jak wtedy, gdy przy 11:11 w czwartym secie zapunktował pan z przechodzącej piłki niczym rasowy atakujący (Paweł Woicki ma 183 cm wzrostu — red.).
— Ale to nie była radość z samego ataku, tylko śmiech, że dziadek jeszcze daje radę podskakiwać (uśmiech).

— W równomiernym prowadzeniu gry pewnie pomogła panu świetna dyspozycja Filipa Stoilovicia. Bo już nie tylko atakujący i Bednorz, ale też drugi przyjmujący brał na siebie ciężar gry w ataku.
— Filip już od jakiegoś czasu bardzo dobrze się prezentuje. To znaczy: tak jest od początku sezonu, tylko że brakowało mu pewności siebie. I nie ma co się dziwić, bo to jego pierwszy sezon poza Serbią. Już się oswoił z PlusLigą, choć pewnie jeszcze nie raz coś go zaskoczy.

— Serbska ekstraklasa to nie to samo, co polska.
— Na pewno nie. Filip sam mi powiedział: „W Serbii muszę się skoncentrować na jeden, dwa mecze w sezonie zasadniczym, a tutaj na każdy mecz”. I to jest ten największy przeskok dla niego. Ale Filip umiejętności ma i gra świetnie. Moim zdaniem, w Bełchatowie bardzo dużą robotę wykonali też środkowi, którzy czasem dostawali trudne piłki, ale i tak je kończyli. A inną ciekawą statystyką jest ta dotycząca zagrywek, bo mieliśmy więcej asów niż Skra (5:3 — red.), co pokazuje, że w przyjęciu też było nieźle.

— W sobotę na zakończenie pierwszej rundy podejmiecie ZAKSĘ (g. 17), która w Uranii uzyskiwała ostatnio (nie licząc play-offów) takie wyniki: w minionym sezonie 1:3, a wcześniej 1:3, 2:3 i 1:3!
— To tylko statystyka... My chcemy zagrać dobre spotkanie, ale może być i tak, że zagramy świetnie i... przegramy, bo rywal będzie lepszy. Wtedy też zejdziemy z boiska z podniesioną głową. Ważne, żebyśmy wykonali założenia taktyczne, które przygotuje nam trener, żebyśmy popełnili jak najmniej błędów i dobrze zagrali.

pes

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. youreq #1907772 | 178.43.*.* 15 sty 2016 19:51

    Super Panowie , wielkie dzięki , tak trzymać !!!!

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz