To dziś zaczyna się rajd Dakar

2016-01-11 08:43:18(ost. akt: 2016-01-11 08:45:58)

Autor zdjęcia: mat. prasowe

Na razie w Rajdzie Dakar rządzą i dzielą załogi Peugeotów, które wygrały... wszystkie etapy. Równo i szybko jadą Benediktas Vanagas i jego olsztyński pilot Sebastian Rozwadowski.
Póki co etapowe zwycięstwa w tej edycji Dakaru pozostają wewnętrzną sprawą załóg Team Peugeot Total. Po trzech sukcesach Francuza Sebastiena Loeba i dwóch jego rodaka Stephane'a Peterhansela (aż 11-krotnego zwycięzcy tego rajdu!), w Salcie — dzień przed wczorajszym dniem przerwy w imprezie — górą był Hiszpan Carlos Sainz. Olsztyńscy kibice mogą być zadowoleni, że — mimo rozlicznych przygód — w czołowej trzydziestce rajdu nadal jedzie litewsko-polska załoga Benediktas Vanagas/Sebastian Rozwadowski. Ale najlepiej oddajmy głos temu ostatniemu, który jest pierwszym w historii reprezentantem Automobilklubu Warmińskiego w stawce tego najtrudniejszego rajdu świata.

— Najdłuższy etap tegorocznego Dakaru za nami, a te 543 km na średniej wysokości 3500 m n.p.m. robią wrażenie — dzielił się wrażeniami po 6. etapie Sebastian Rozwadowski (na jednym z portali społecznościowych). — Ja ciągle się uczę, a dzisiaj pojawiło się trochę nawigacji, co było dobrym przetarciem i pozwoli przygotować się do etapów pustynnych. Niestety, nie obyło się dzisiaj bez przygód: 90 km po starcie przebiliśmy oponę i musieliśmy się zatrzymać na zmianę koła. Ruszyliśmy dalej i jechaliśmy spokojnym tempem, bo takie było założenie na ten odcinek. Po drodze napotykaliśmy uszkodzone quady, motocykle, a nawet dopalającą się rajdówkę. Jeszcze nawet nie wiemy czyją, na pewno dowiemy się na biwaku (Toyota zwycięzcy prologu, ósmego do tego zdarzenia w „generalce”, Holendra Bernharda ten Brinke — red.). Gdy do mety zostało nam około 100 km, uderzyliśmy tylnym kołem w skałę, auto zaczęło się obracać i wypadliśmy z drogi, przebijając... trzy koła. Niestety, po przygodzie na początku odcinka, zostały nam dwa zapasy, więc czekaliśmy aż nadjedzie jakaś Toyota Hilux, żeby pożyczyć koło (regulamin na to zezwala). Pomógł nam Nuncio Coffaro z Wenezueli, wielkie dzięki dla niego! Zmieniliśmy więc koło i już spokojnie dojechaliśmy do mety. Cóż, szkoda straconego czasu, ale powolutku pniemy się w górę w „generalce”. Wielkie dzięki za doping! — zakończył Rozwadowski, który wraz z Vanagasem dotarł do mety ostatecznie na 32. pozycji.

W sobotę na uczestników czekał siódmy etap z boliwijskiego Uyuni do argentyńskiej Salty, gdzie średnia wysokość na trasie wynosiła ponad 4000 m n.p.m., a nie brakowało też m.in. zdradliwych przejazdów przez rzeki. Dodatkowo rywalizację utrudniał deszcz. — Połowa Dakaru za nami i — jak twierdzi Marc Coma (dyrektor sportowy i pięciokrotny zwycięzca rajdu w kategorii motocykli) — to była zdecydowanie łatwiejsza połowa. Prawdziwy Dakar ma się rozpocząć od poniedziałku. Jako debiutant, a wręcz żółtodziób tutaj, mogę faktycznie stwierdzić, że dotychczasowe odcinki nie były jakoś ekstremalnie skomplikowane. Nie znaczy to, że były łatwe; widać to nawet po naszych przygodach. Sądziłem jednak, że będzie trudniej, ale pewnie za dwa dni napiszę, że jest mega ciężko. Zaczyna się pustynia, a ja z nią za wiele styczności nie miałem — mówił po sobotnim, 7. etapie Sebastian Rozwadowski. — Pierwszą część etapu jechaliśmy dobrym tempem, aż tu nagle zobaczyliśmy samochód Adama Małysza zakopany dość daleko od drogi. Bez namysłu stwierdziliśmy, że trzeba chłopakom pomóc, nie patrząc na nasze straty czasowe. Zahamowaliśmy, zjechaliśmy z drogi i ustawiliśmy naszego „Black Hawka” tak, aby można było Adama wyciągnąć, i… sami się zakopaliśmy. Dramat! To był bardzo głęboki fesh fesh, czyli taki rodzaj gleby, który wygląda jak piach, a ma konsystencję mąki. Straciliśmy tam 6-7 minut, zanim udało się wyjechać. Niestety, Adam został… Druga część odcinka była dość krótka, bo tylko 106 km. Postanowiliśmy pojechać zachowawczo, żeby Toyota dojechała do biwaku w Salcie w całości. Nasi dzielni mechanicy znów nie spali całą noc, naprawiając auto po wczorajszej przygodzie, więc chcieliśmy im oszczędzić prezentu w postaci całonocnych zajęć w namiocie serwisowym. Jutro śpimy do oporu. Ja zamierzam robić nic — zakończył olsztyński pilot.

• SAMOCHODY, 6. ETAP: 1. Stephane Peterhansel (Francja) 5:01.07; 2. Carlos Sainz (Hiszpania, obaj Peugeot) +17; 3. Yazeed Al-Rajhi (Arabia Saudyjska, Toyota Hilux) +7.19; 4. Sebastien Loeb (Francja, Peugeot) +8.15, (...) 16. Kuba Przygoński +27.57, 17. Adam Małysz (obaj Mini) +28.44, 20. Marek Dąbrowski/Jacek Czachor +33.06, 32. Benediktas Vanagas/Sebastian Rozwadowski (obie Toyota Hilux) +1:00.22. 7. ETAP: 1. Sainz 5:34.03; 2. Loeb +38; 3. Al-Attiyah +3.22; 4. Peterhansel +3.27, (...) 17. Dąbrowski/Czachor +21.4, 29. Przygoński +34.47; 32. Vanagas/Rozwadowski +37.29. PO 7 ETAPACH: 1. Loeb 21:46.28; 2. Peterhansel +2.22; 3. Sainz +4.50; 4. Al-Attiyah +17.36; 5. Hirvonen +32.53, (...) 15. Przygoński +1:51.27, 27. Vanagas/Rozwadowski +3:43.25, 66. Dąbrowski +12:07.59.

pes