Indykpol AZS Olsztyn spróbuje namieszać w radomskim kotle

2015-11-20 11:38:34(ost. akt: 2015-11-20 09:43:02)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Autor zdjęcia: Bartosz Cudnoch

Po spektakularnej wygranej z Politechniką olsztyńskich siatkarzy czeka jutro nie lada wyzwanie, bo tak trzeba nazwać mecz z wiceliderem i to jeszcze w "gorącym" Radomiu. Spotkanie z Czarnymi pokaże Polsat Sport (g. 14.45).
Sobotnie wieczorno-nocne derby w Uranii to była kwintesencja tego, jak przewrotna może być siatkówka. Bo oto Indykpol AZS przegrywając u siebie z AZS Politechniką już 0:2 i 10:13 w trzecim secie, na tyle skutecznie się odrodził, że ostatecznie odniósł drugie w tym sezonie zwycięstwo (18:16 w tie-breaku!). I to wszystko na dystansie aż 163 minut (tylko jeden mecz, Będzina z Jastrzębiem w 1. kol., był w tym sezonie dłuższy; o dwie minuty). W pojedynku z warszawianami nie mógł, niestety, zagrać były atakujący... Politechniki. A nie mógł, bo...

— Tydzień temu przytrafił mi się uraz na treningu. Dostałem piłką w bloku w palec — opowiada Paweł Adamajtis. — Początkowo myślałem, że to jest tylko zwykłe wybicie, ale po nocy palec spuchł, więc zrobiłem prześwietlenie, no i okazało się, że jest to najgorsze: złamanie paliczka piątego palca. Na szczęście lewej dłoni, więc nadal mogę jako tako uczestniczyć w zajęciach, czyli mogę atakować i zagrywać, a na razie nie mogę blokować i odbijać. Do warunków meczowych myślę, że będę mógł wrócić gdzieś tak za dwa tygodnie. I wydaje mi się, że dużo na dynamice nie stracę... Co do ostatniego meczu: duży szacunek dla chłopaków, bo przez dwa sety ta gra kompletnie nam się nie układała, głównie dlatego, że nie mieliśmy zagrywki, ale jednak potrafiliśmy się z tego podnieść. Wyglądało na to, że skończy się to szybkim 0:3, więc to nasze zwycięstwo smakuje podwójnie dobrze — przyznaje atakujący Indykpolu AZS.

Dzisiaj ekipa Andrei Gardiniego wyjechała już (bez Pawła Adamajtisa) na kolejne spotkanie o punkty. A że celem tej podróży jest Radom, gdzie w specyficznej niewielkiej hali przy ul. Narutowicza nikomu z przyjezdnych nie gra się łatwo, więc można powiedzieć, że poprzeczka poszła w górę. Tym bardziej że Czarni (którym szefuje jako prezes olsztynianin Mariusz Szyszko) spisują się na razie znakomicie — po inauguracyjnym 2:3 u siebie z ZAKSĄ (jedyny punkt stracony przez kędzierzyńskiego lidera) zespół Raula Lozano przywiózł z Bydgoszczy, Warszawy i Częstochowy komplet 9 punktów! Tracąc tylko jednego seta. — Ciężkie zadanie przed chłopakami, bo Czarni w tym sezonie są bardzo silni — podkreśla Paweł Adamajtis. — Każdy punkt przywieziony z radomskiego "kotła" będzie cenny, a — przy naszej dobrej grze — myślę, że jesteśmy w stanie powalczyć tam także o zwycięstwo.


pes

PO 4 KOLEJKACH
1. ZAKSA 11 12:2
2. Czarni 10 11:4
3. Resovia 10 11:5
4. Skra 9 10:4
5. Cuprum 9 11:6
6. Trefl 8 9:7
7. Jastrzębie 7 11:9
8. Indykpol AZS 6 8:9
9. Łuczniczka 6 7:8
10. Politechnika 3 6:11
11. BBTS 3 6:11
12. Częstochowa 1 4:12
13. Będzin 1 3:12
14. Effector 0 3:12