Nagrody tylko mnie motywują

2015-10-22 12:00:44(ost. akt: 2015-10-22 09:09:07)
Konrad Bukowiecki (drugi z lewej) wśród laureatów lekkoatletycznej gali w Lozannie

Konrad Bukowiecki (drugi z lewej) wśród laureatów lekkoatletycznej gali w Lozannie

Autor zdjęcia: archiwum

— Jest nieźle, ale do olimpijskiego złota jeszcze daleka droga — mówi Konrad Bukowiecki. Rozmawiamy z 18-letnim kulomiotem ze Szczytna, który został uznany za wschodzącą gwiazdę "królowej sportu".
— Jak się czuje wschodząca gwiazda lekkiej atletyki?
— A dziękuję: bardzo dobrze.

— Pojechał pan na galę European Athletics Golden Tracks już wiedząc, że statuetka trafi w pana ręce?
— Oficjalnie: nic nie wiedziałem, a nieoficjalnie to... nie mogę powiedzieć.

— Ale może pan przyznać, że to nie było jakieś wielkie zaskoczenie.
— Nie było. Tym bardziej, że tak naprawdę powinienem dostać to wyróżnienie już rok temu. Uważam, że wtedy nawet bardziej mi się to należało niż teraz, bo wygrałem mistrzostwa świata juniorów, a w tym sezonie jestem "tylko" mistrzem Europy.

— Medale, rekordy, pochwały — nie boi się pan, że zostanie zagłaskany?
— Nie. Oczywiście, takie wyróżnienie to jest zawsze miła sprawa, ale nagrody tylko dodatkowo mnie motywują i raczej nie grozi mi, że osiądę na laurach. Muszę dalej robić to, co robię i to jeszcze lepiej i intensywniej. Choćby po to, żeby w przyszłości sięgnąć po statuetkę nie dla wschodzącej gwiazdy, tylko już dla gwiazdy.

— Ano właśnie: pana przypadek zdaje się zaprzeczać temu, że przeskok ze sportu młodzieżowego do seniorskiego nie jest łatwy.
— Faktycznie, moje wyniki są niezłe, a jak na juniora — nawet bardzo dobre (20,78 uzyskane seniorską kulą o wadze 7,26 kg jest szóstym wynikiem w historii polskiej lekkiej atletyki — red.). A juniorem będę jeszcze w przyszłym roku... Jednak do mistrzostwa świata czy olimpijskiego złota jest jeszcze długa droga; wynikowo licząca sobie ponad metr. Ładny zatem kawałek pracy jeszcze przede mną.

— Jeszcze pan odpoczywa po sezonie, czy już pan ruszył z kolejnymi przygotowaniami?
— Odpoczywałem przez trzy tygodnie i... dosyć (uśmiech). Po wakacjach w Stanach Zjednoczonych wróciłem już do treningów, choć na razie to jest raczej takie wprowadzenie do poważnej pracy: lekkie zabawy typu rzucanie piłkami lekarskimi. Do pchania kulą, póki co, nie podchodzę; nawet nie zbliżam się do rzutni. Ale zaraz się zacznie ciężka robota, żeby na styczeń i sezon halowy już być mocnym.

pes

Całą rozmowę z Konradem Bukowieckim znajdziesz w czwartek (22.10) w drukowanym wydaniu "Gazety Olsztyńskiej". Wydanie dostępne również online na stronie >>> KupGazete.pl