Sukces, ale jeszcze nie wyczyn

2015-10-13 07:47:46(ost. akt: 2015-10-13 08:59:41)
W niedzielny wieczór Kamil Glik i jego koledzy z drużyny trenera Adama Nawałki nie wypuścili z rąk wielkiej szansy.

W niedzielny wieczór Kamil Glik i jego koledzy z drużyny trenera Adama Nawałki nie wypuścili z rąk wielkiej szansy.

Autor zdjęcia: pzpn.pl

Polska w dobrym stylu awansowała na Euro 2016 we Francji. I jest to wydarzenie historyczne, bo po raz pierwszy doprowadził Biało-czerwonych na ME polski trener — Adam Nawałka, który "zmusił" drużynę narodową do nowoczesnej gry.
Zespół Adama Nawałki pokonując w niedzielny wieczór Irlandię (2:1), przypieczętował trzeci z rzędu udział Biało-czerwonych w finałach mistrzostw Europy. Ale też pierwszy wywalczony pod wodzą polskiego trenera, bo przecież kwalifikacje Euro 2008 wygrała ekipa Holendra Leo Beenhakkera, a udział w Euro 2012 na stadionach Polski i Ukrainy mieliśmy zagwarantowany z urzędu.

Ten historyczny awans daje nadzieje na coś więcej niż tylko — od lat przerabiana przez Polaków podczas wielkich imprez — mało chwalebna "trylogia" w fazie grupowej, czyli mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor.

Polacy tymi eliminacjami zaznaczyli swoją obecność w Europie, i to bezapelacyjnie. Robert Lewandowski (13 goli w 10 meczach!) na 99,99 proc. zostanie królem strzelców kwalifikacji, Grzegorza Krychowiaka "przymierza się" do największych klubów w Anglii, a o Arkadiuszu Miliku (6 goli, 6 asyst) i Kamilu Gliku mówi już pół Europy. A tak poza wszystkim, trener Nawałka nie oglądając się na nic i na nikogo, zbudował zespół. Wybory personalne Adama Nawałki były nie raz kontestowane, ale — koniec końców —popatrzmy na liczby.

Taki nieoszlifowany diament, jak Kamil Grosicki, strzelił w tych eliminacjach 4 gole i miał 4 asysty, w tym trzy w ostatnich trzech meczach: przy golach Lewandowskiego z Niemcami we Frankfurcie i ze Szkocją w Glasgow (na 2:2), a teraz przy bramce Krychowiaka. A u niedocenianego w naszym kraju Krzysztofa Mączyńskiego ten bilans wynosi 1+4, podczas gdy więcej niż cztery asysty w eliminacjach ME 2016 mieli w Europie tylko dwaj piłkarze: wspomniany już Milik i Szwajcar Xherdan Shaqiri...

W niedzielę na Stadionie Narodowym Polacy zagrali z Irlandią pod presją i bez paru ważnych piłkarzy. Mimo to częściej byli przy piłce (55 do 45 procent) i oddali 8 celnych strzałów na bramkę rywala przy ledwie dwóch gości. To wymowne... Także z tego względu, że piłkarze z "ery" Nawałki zaczęli nie tylko walczyć jak gladiatorzy, ale i wreszcie... grać w piłkę. Nie tylko z kontry, tak jak to było za poprzednich selekcjonerów Waldemara Fornalika, Franciszka Smudy, Leo Beenhakkera, Pawła Janasa czy nawet Jerzego Engela...

Polacy zaczęli te eliminacje od wygranej z Gibraltarem, potem przyszedł historyczny triumf nad mistrzami świata Niemcami i od tego momentu Biało-czerwoni nie spadli poniżej drugiego miejsca w grupie. Wychodząc z tak wielkich opresji, jak uratowanie remisu w ostatnich sekundach spotkania w Glasgow, podczas gdy w minionym ćwierćwieczu to Polsce strzelano gole w doliczonym czasie gry.

Żeby tylko wspomnieć finał olimpijski w Barcelonie w 1992 roku, kiedy Hiszpan Kiko trafił w 90. min na 3:2 i pogrążył Polskę, czy pierwszy mecz mundialu w Niemczech w 2006 roku, gdy Oliver Neuville doprowadził polskich kibiców do rozpaczy, strzelając w Dortmundzie na 1:0 w doliczonym czasie...

Awans drużyny Adama Nawałki na Euro 2016 to sukces, ale jeszcze nie wyczyn. Tym bardziej, że po raz pierwszy w historii w finałach ME zagrają aż 24 reprezentacje, co już wykorzystali m.in. debiutanci z Islandii, Albanii i Walii. Trzeba jednak wierzyć, że w polskiej piłce rodzi się coś bardzo dobrego...

Zbigniew Szymula