W sztafecie o medal

2015-10-08 10:29:37(ost. akt: 2015-10-08 09:53:22)
Kacper Kozłowski z AZS UWM Olsztyn.

Kacper Kozłowski z AZS UWM Olsztyn.

Autor zdjęcia: Beata Szymańska

Większość lekkoatletów jest już po sezonie, ale niektórzy walczą jeszcze w biało-czerwonych barwach o medale. Tak jak olsztynianin Kacper Kozłowski w Korei.
W południowokoreańskim Mungyeong trwają VI Światowe Wojskowe Igrzyska Sportowe (CISM World Games), których uczestnikiem jest m.in. starszy marynarz... Kacper Kozłowski, 28-letni biegacz na co dzień reprezentujący AZS UWM Olsztyn.

Dodajmy, że to drugie "mundurowe" igrzyska w karierze olsztynianina, który cztery lata temu w Rio de Janeiro był czwarty w biegu na 400 metrów, żeby parę dni później zdobyć wraz z kolegami złoto w sztafecie 4x400 m. O ile jednak tamtą imprezę rozgrywano w lipcu, to kolejną jej edycję zaplanowano praktycznie już po sezonie, bo tak trzeba nazwać ten październikowy termin.

W Korei Kacper Kozłowski — przypomnijmy: brązowy medalista tegorocznych mistrzostw kraju na 400 m — ma już za sobą indywidualny start. Ale oddajmy głos samemu zainteresowanemu. — Eliminacje były dla mnie dosyć łatwe: trafiłem na dobry tor w słabszej serii i spokojnie z miejsca awansowałem do półfinału — relacjonuje prosto z Mungyeong Kozłowski.

— W półfinale już nie było tak kolorowo, choć przed biegiem uważałem, że drugie miejsce jest w moim zasięgu. Niestety, byłem trzeci na mecie, co w rezultacie nie dało mi awansu do finału. Zabrakło trochę szczęścia, bo na przykład zwycięzca kolejnej serii uzyskał czas gorszy od mojego. Mimo wszystko jestem zadowolony ze swojego czasu, bo 46,66 uzyskane w październiku — po najdłuższym sezonie w życiu — jest wynikiem zadowalającym — twierdzi Kacper Kozłowski.

Z kronikarskiego obowiązku dodajmy jeszcze: po drugim miejscu w swojej serii eliminacji (47,74) podopieczny trenera Zbyszka Kozłowskiego był trzeci w drugim z trzech biegów półfinałowych (46,66). Do finału awansowali z jego serii Yousef Masrahi z Arabii Saudyjskiej (46,28) i Rosjanin Paweł Iwaszko (46,45), a jako drugi i ostatni z czasem wszedł do ósemki Sajjad Hashemiahangari z Iranu (46,46, czwarty w pierwszym półfinale). Innymi słowy, olsztynianinowi zabrakło do szczęścia dwóch dziesiątych sekundy.

Dzisiaj broniący tytułu Polacy — oczywiście z Kacprem Kozłowskim w składzie — wystartują w finale 4x400 m, do którego awansowali wygrywając w środę najszybszą, jak się okazało, z trzech serii eliminacyjnych (3.05,43). — W sztafecie trochę nie mieliśmy szczęścia, bo trafiliśmy do najmocniejszej serii, więc nawet nie było mowy o spokojnym bieganiu — opowiada "Gazecie Olsztyńskiej" Kacper Kozłowski.

— Tuż przed startem za brak jednakowych strojów dyskwalifikacją ukarano Arabię Saudyjską, która w naszym odczuciu miała być naszym najpoważniejszym rywalem w tej serii. Mimo to od razu musieliśmy mocno zacząć. Ja pobiegłem na drugiej zmianie i gdy odbierałem pałeczkę od Marcina Marciniszyna, to zajmowaliśmy trzecie, czwarte miejsce. Po przekazaniu pałeczki Łukaszowi Krawczukowi byliśmy drudzy, tuż za Algierią, a na końcu biegł Kuba Krzewina, który ruszył jako pierwszy i już nie oddał prowadzenia do mety. Po wszystkich trzech seriach okazało się, że Indie, które zajęły 4. miejsce w naszym biegu, uzyskały lepszy czas od... zwycięzców następnych serii. A to pokazuje, jak nierówno zostały rozdzielone biegi eliminacyjne. W czwartek czeka nas ciężki ostatni bieg w sezonie, w którym będziemy walczyć o medale, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo — kończy z uśmiechem biegacz Zespołu Sportowego Marynarki Wojennej.

Dodajmy, że biało-czerwoni wysłali do Azji bardzo mocny skład — z czwórką najlepszych zawodników MP: "złotym" Łukaszem Krawczukiem (też nie wszedł w Korei do finału 400 m), "srebrnym" Jakubem Krzewiną, "brązowym" Kozłowskim i czwartym w Krakowie Marcinem Marciniszynem.

O pierwszy medal dla ekipy lekkoatletów, w której największymi gwiazdami są mistrzowie świata: tyczkarz Paweł Wojciechowski i dyskobol Piotr Małachowski, postarała się w Korei Angelika Cichocka, trzecia z czasem 2.00,72 w biegu na 800 m. Wygrała Rumunka Natalia Lupu (szósta na niedawnych MŚ w Pekinie), ustanawiając wynikiem 1.59,99 rekord igrzysk, przed mistrzynią świata Białorusinką Maryną Arzamasową (2.00,57).

Wśród panów na tym samym dystansie w ślady Cichockiej poszedł "złoty" przed czterema laty Marcin Lewandowski (1.46,36), który ustąpił pola Saudyjczykowi Ali Saadowi Al-Daranowi (1.45,50) i Jacksonowi Kivuvie z Kenii (1.45,70). Z kolei na 100 m brąz zdobyła Marika Popowicz (11,50).

pes