Serb chce zrobić krok do przodu

2015-10-08 08:48:23(ost. akt: 2015-10-08 08:45:34)
Filip Stoilović: — Cieszę się, że trafiłem do świetnego klubu ze świetnym trenerem.

Filip Stoilović: — Cieszę się, że trafiłem do świetnego klubu ze świetnym trenerem.

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Słyszałem, że picie to znak firmowy Polaków. Oczywiście uogólniam, ale jak słyszymy "Rosjanin" czy "Polak" i do tego pada hasło "alkohol", to wiemy, że nie będzie lekko — mówi z uśmiechem Filip Stoilović z Indykpolu AZS Olsztyn.
— Może porozmawiamy po polsku?
— Nie, nie, nie! (śmiech). Jeszcze nie. Nie jestem gotowy, bo znam tylko kilka słów po polsku typu: dziękuję, dzień dobry, dobry wieczór...

— Ale chyba Serbowi będzie łatwo przyswoić sobie nasz język.
— Może niekoniecznie jest nam łatwo, ale będę się starał. Mam w planach zakup słownika i będę sam się doskonalił. Chciałbym powiedzieć, że za dwa miesiące

— Rok temu trener Andrea Gardini wspominał, że spróbuje nauczyć się nowego języka, ale chyba ty będziesz pierwszy.
— (śmiech) Pewnie tak. Do końca sezonu na pewno się nauczę. Już teraz rozumiem, gdy ktoś do mnie mówi w języku polskim, ale gorzej mi idzie mówienie. Ale spokojnie, nauczę się.

— Jak to się stało, że grasz w Polsce?
— Bo uznałem, że to jest najlepszy kraj i najlepsza liga do rozwoju. Chcę podnosić swoje umiejętności i tu będę mógł to robić. Kocham siatkówkę, a gra to całe moje życie. Przyjechałem tu, żeby pokazać w PlusLidze wszystkim kibicom to, co mam najlepszego. Cieszę się, że trafiłem do świetnego klubu ze świetnym trenerem.

— Jakie są twoje mocne strony jako siatkarza?
— Mam bardzo mocny serwis. Pokazuję to już w meczach sparingowych. Wydaje mi się też, że mam całkiem niezłe przyjęcie i bardzo dobrą obronę. To są moje podstawowe atuty. Teraz chcę zrobić krok do przodu jeśli chodzi o atak i blok, bowiem tu mam jeszcze braki. Kiedy uda mi się te elementy poprawić, wtedy — mam nadzieję — będę naprawdę świetnym siatkarzem.

— Zapewne wówczas droga do reprezentacji Serbii stanie przed tobą otworem. W tym roku byłeś w kadrze B, z czego trener Gardini pewnie się cieszy, bo dzięki temu byłeś w olsztyńskiej ekipie od początku przygotowań do sezonu.
— Pewnie tak (śmiech). W reprezentacji Serbii mamy wielu wspaniałych przyjmujących. To są kluczowe postaci w swoich klubach i przy okazji wielkie nazwiska światowej siatkówki. Muszę więc czekać na swoją kolej i ciężko pracować, bo wierzę, że mój czas prędzej czy później nadejdzie. To był jeden z powodów, dla których wybrałem Polskę i Olsztyn.

— Co wiesz w takim razie o swoim nowym domu, jakim na ten sezon stała się stolica Warmii i Mazur?
— Przez ten miesiąc mogłem trochę lepiej poznać Olsztyn. Pozwiedzałem i zauważyłem, że jest tu sporo jezior. Jednym z moich dobrze znanych punktów jest też duża galeria handlowa na Jarotach. Podoba mi się też stare miasto. Ogólnie uważam, że Olsztyn to świetne miasto.

— Jeziora, galeria, stare miasto, czyli masz trochę czasu wolnego?
— Zdarza się (śmiech). Oczywiście w wolnym czasie wolę odpoczywać po ciężkich treningach, które nam serwują trenerzy, ale niekiedy lubię też wyjść na spacer.

— To na koniec jeszcze słowo o atmosferze, którą macie w zespole. Widać, że intensywnie się integrujecie: wspólne kolacje, świętowanie urodzin…
— Faktycznie mamy świetną atmosferę. Pewnie ze słowem integracja kojarzy się picie alkoholu. Słyszałem, że picie to taki znak firmowy Polaków. Oczywiście uogólniam, ale jak słyszymy "Rosjanin" czy "Polak" i do tego pada hasło "alkohol", to wiemy, że nie będzie lekko (śmiech). Teraz możemy sobie pozwolić na trochę więcej, ale ja nie lubię pić. Jesteśmy sportowcami i wiemy, kiedy i co można. Teraz po prostu spotykamy się i spędzamy wspólnie czas. To pokazuje, jak dobrze czujemy się w swoim gronie. Nie tylko na boisku, ale także poza nim.


Adrian Brzozowski