Rozmowa z Kacprem Kozłowskim: "Do Pekinu więcej nie jadę"

2015-09-03 12:00:18(ost. akt: 2015-09-03 10:46:40)
Kacper Kozłowski przed słynnym pekińskim stadionem, na którym nie było mu dane pobiec ani na igrzyskach, ani na MŚ.

Kacper Kozłowski przed słynnym pekińskim stadionem, na którym nie było mu dane pobiec ani na igrzyskach, ani na MŚ.

Autor zdjęcia: Archiwum zawodnika

Cieszę się, że trochę pobędę w domu, bo bardzo mi tego brakuje —mówi 28-letni Kacper Kozłowski z AZS UWM Olsztyn, od lat jeden z czołowych polskich czterystumetrowców.
— Kiedy wrócił pan z mistrzostw świata w Pekinie?
— W poniedziałek o osiemnastej wylądowaliśmy na Okęciu, a do Olsztyna dotarłem trochę później. Po 23 godzinach w podróży, bo najpierw był długi lot, a potem dużo czekania we Frankfurcie. Męcząca droga...

— Zegar biologiczny już się panu przestawił na polski czas?
— Jako tako funkcjonuję. Nie miałem większych problemów z przestawieniem się w tamtą stronę i teraz też jest dobrze. Wczoraj i dzisiaj obudziłem się przed szóstą, więc nie ma tragedii (rozmowa ze środy — red.).

— Jakoś nie ma pan szczęścia do Pekinu: w 2008 poleciał pan na igrzyska, ale też nie było panu dane tam wystartować.
— Chyba mnie nie lubią tam strasznie (uśmiech). Kolejny raz nie chcieli, żebym tam wystartował, więc następnym razem już do nich nie pojadę.

— Po głosie słychać, że nie jest pan zbyt szczęśliwy...
— No nie jestem. ...

Zostało jeszcze 85% treści artykułu.