Podwójny brąz polskich tyczkarzy!

2015-08-25 13:00:37(ost. akt: 2015-08-25 13:01:09)
Paweł Wojciechowski w rozbiegu do brązowego medalu mistrzostw świata

Paweł Wojciechowski w rozbiegu do brązowego medalu mistrzostw świata

Autor zdjęcia: Fot. pzla.pl

Aż pięciu medalistów miał konkurs skoku o tyczce podczas mistrzostw świata w Pekinie. Brąz wywalczyli Paweł Wojciechowski i Piotr Lisek, a zawody zakończyły się sensacyjnie.
W rywalizacji tyczkarzy polscy kibice widzieli szansę na kolejny medal lub nawet medale, bowiem w gronie 16 finalistów znalazło się aż trzech reprezentantów Polski. Dość szybko odpadł jednak Robert Sobera, który poradził sobie jeszcze z wysokością 5,50 m, ale trzy następne próby na 5,65 m miał już nieudane. Szkoda, bowiem w eliminacjach skakał bezbłędnie, kończąc je na wymaganych 5,70 m. Na szczęście w lepszej formie byli Wojciechowski i Lisek. Wojciechowski zaczął od 5,65 m, potem w pierwszej próbie pokonał 5,80 m. Drugi podobnie: zaliczył 5,50 m, następnie 5,65 m, by za pierwszym razem poradzić sobie także z poprzeczką zawieszoną 15 cm wyżej. Schody zaczęły się przy 5,90 m. Wojciechowski nie zaliczył żadnej próby (gdyby mu się udało, uzyskałby najlepszy w tym sezonie wynik). Lisek co prawda skakał w tym roku już centymetr wyżej, ale w hali. Ostatecznie jemu również nie udało się przeskoczyć 5,90 m. W ten sposób obaj zdobyli brązowe medale, bo trzecie miejsce na podium dało im pokonanie w pierwszych próbach owych 5,80 m. Na podium było jednak bardzo ciasno, gdyż obok nich na najniższym stopniu stanął jeszcze główny faworyt do zwycięstwa, czyli Francuz Renaud Lavillenie. Rekordzista świata w hali zaczął konkurs od 5,80 m, które zaliczył od razu, ale potem nie był w stanie pokonać 5,90 m. Lavillenie ma w dorobku mistrzostwo olimpijskie, trzy mistrzostwa Europy, lecz wciąż czeka na tytuł najlepszego na świecie (z MŚ ma trzy medale, ale żadnego złotego). Konkurs wygrał Kanadyjczyk Shawnacy Barber (5,90 m w pierwszej próbie), drugi był broniący tytułu Niemiec Raphael Holzdeppe (5,90 m, ale za trzecim podejściem).

To było wczoraj, a dzisiaj z wielką uwagą będziemy śledzić eliminacje 200 m mężczyzn, z udziałem Karola Zalewskiego z AZS UWM Olsztyn (g. 14.05). Jeśli przebrnie przez pierwszą rundę, w środę pobiegnie w półfinale, a walkę o medale zaplanowano na czwartek. Sam Zalewski przyznał przed mistrzostwami, że o finał będzie bardzo ciężko, ale satysfakcjonującym byłby dla niego wynik poniżej 20,40 sekundy, czyli de facto nowa życiówka. Obecna wynosi 20,41 i została ustanowiona w 2013 roku. — Spodziewam się po jego starcie rekordu życiowego — nie ukrywa Zbigniew Ludwichowski, klubowy trener zawodnika. — Karol jest w dobrej, a nawet bardzo dobrej formie. Tylko znowu nie miał szczęścia w losowaniu, bowiem będzie biegł po drugim torze, a to od razu dwie dziesiąte sekundy do tyłu. Na pierwszym torze ma się gdzieś trzy dziesiąte sekundy “w plecy”, na trzecim jedną dziesiątą. Dopiero od czwartego toru biega się normalnie. Rozmawiałem z nim dzisiaj (w poniedziałek — red.) o czwartej rano naszego czasu i nie był zadowolony z losowania, ale to są zawody i trzeba biegać. Wierzę, że tanio skóry nie sprzeda i pokaże się z jak najlepszej strony — dodaje olsztyński szkoleniowiec.

Dzisiejszy dzień to także trzy finały innych konkurencji biegowych z udziałem naszych reprezentantów. Jako pierwszy stanie na torze Patryk Dobek (400 m przez płotki, g. 14.25), który w Pekinie już ustanowił nowy rekord życiowy, kiedy przebiegł niedzielny półfinał w 48,40. Po nim do boju ruszy Angelika Cichocka (1500 m, g. 14.35). Czwarty dzień rywalizacji w Ptasim Gnieździe zakończy bieg na 800 m (g. 14.55). Trzeci czas w półfinałach uzyskał tutaj Adam Kszczot, któremu zmierzono na mecie 1.44,97. Reprezentant Polski mówił po biegu, że ma jeszcze dużo sił na finał i że będzie dobrze...

kwk



Źródło: Gazeta Olsztyńska