Jabłoński znowu pokazał klasę!

2015-08-03 12:30:44(ost. akt: 2015-08-03 09:23:10)

Autor zdjęcia: fot. energasopotmatchrace.com

Karol Jabłoński (Baza Mrągowo) zajął trzecie miejsce w regatach Sopot Match Race. Niespodziewanym zwycięzcą został Nicolai Sehested. W finale pokonał mistrza świata Iana Williamsa.
Sopockie regaty to jedna z siedmiu rund mistrzostw świata w żeglarstwie meczowym, czyli widowiskowych pojedynkach jeden na jednego (trasa na Zatoce Gdańskiej była ustawiona blisko molo, a podczas czterodniowych zmagań przewinęło się przez nie kilkanaście tysięcy kibiców). Nad Bałtyk zjechała śmietanka najlepszych sterników na świecie.
W doborowej stawce znalazł się Karol Jabłoński. 53-letni żeglarz zapisał piękną kartę w match racingu. W latach 2002-04 zdobył komplet medali z mistrzostw świata, w tym złoto w 2002 r. Był także mistrzem (2003) i wicemistrzem Europy (1999). Przez 18 miesięcy liderował światowemu rankingowi sterników. Obecnie Jabłoński gościnnie rywalizuje w żeglarstwie meczowym. Konkretnie raz w roku — w Sopocie, gdzie startuje z tzw. dziką kartą.

Do zawodów przystąpił z marszu, z załogą Marka Stańczyka z Giżycka, z którą trenował przez zaledwie dwa dni. To jednak wystarczyło, bo w pierwszej części zawodów, tzw. round robin (każdy z każdym), Jabłoński okazał się najlepszy (bilans startów to dziewięć zwycięstw i dwie porażki)! Dzięki sile spokoju i olbrzymiemu doświadczeniu Jabłoński (najstarszy w stawce 12 sterników) pokonał m.in. pięciokrotnego mistrza świata i lidera rankingu ISAF, Brytyjczyka Iana Williamsa oraz Szwajcara Erica Monina (3. miejsce w rankingu ISAF), Australijczyka Dawida Gilmoura (6. w ISAF) i Szweda Johnie Berntssona (10. w ISAF).

Zajmując pierwsze miejsce w round robin, polski sternik i jego załoga — bez konieczności rywalizacji w ćwierćfinale — od razu znaleźli się w półfinale. Mając prawo wyboru rywala, Jabłoński wskazał na 26-letniego Duńczyka Nicolai Sehesteda (83. w ISAF), którego pokonał wcześniej w round robin. Tym razem Polak rozpoczął rywalizację od zwycięstwa, ale potem dwukrotnie uległ rywalowi. Po czwartym starcie doprowadził do wyrównania. Niestety, w decydującym pojedynku górą był Duńczyk. Mało tego, w finale Sehested pokonał Williamsa i tym samym został niespodziewanym zwycięzcą regat.

Jabłoński o trzecie miejsce stoczył ciężki bój z Bjoernem Hansenem (5. w ISAF). W round robin Szwed był górą, ale tym razem zawodnik Bazy Mrągowo wziął rewanż. Polak wygrał inauguracyjny i trzeci start, kończąc pojedynek z 48-letnim Hansenem wygraną 2:1.

— Jestem zadowolony z tego co pokazaliśmy tutaj z załogą Marka Stańczyka — mówi Karol Jabłoński, mieszkaniec podolsztyńskiego Łupsztychu. — To trzecie miejsce brałbym w ciemno, gdyby ktoś dawał mi je przed regatami — podkreśla znakomity skipper.

Rut


Źródło: Gazeta Olsztyńska