Goi się niczym na rajdowcu

2015-06-02 09:47:27(ost. akt: 2015-06-02 09:49:38)
W tej chwili trudno powiedzieć, kiedy załoga Typa/Siatkowski powróci na rajdowe trasy

W tej chwili trudno powiedzieć, kiedy załoga Typa/Siatkowski powróci na rajdowe trasy

Autor zdjęcia: Tomasz Filipiak

Podczas Rajdu Karkonoskiego spłonęło auto Radosława Typy. Kierowca oraz pilot Daniel Siatkowski uratowali się w ostatniej chwili, a teraz w szybkim tempie dochodzą do zdrowia.
Gdy ktoś błyskawicznie dochodzi do zdrowia, wtedy czasem żartobliwie mówi się, że "goi się jak na psie", jednak po groźnym wypadku załogi Radosław Typa/Daniel Siatkowski na Rajdzie Karkonoskim być może doczekamy się wersji zmodyfikowanej, czyli "goi się jak na rajdowcu".

— Cały czas jestem w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, ale jeszcze w tym tygodniu wrócę do domu — twierdzi Radosław Typa, u którego podczas wypadku najbardziej ucierpiały wewnętrzne drogi oddechowe. — Twarz się bardzo dobrze goi, lekarze twierdzą, że jeśli o nią dobrze zadbam, to po oparzeniach nie powinno być żadnych śladów. A co do wewnętrznych dróg oddechowych, to cały czas leczę się w komorze hiperbarycznej.

Wypadki są niejako wpisane w ten sport, lecz przypadek załogi z Warmii i Mazur był naprawdę wyjątkowy. — Mam świadomość, że uprawiam bardzo ekstremalny sport, wiem, że każdy mój błąd może mieć opłakane skutki, ale tym razem nie popełniłem żadnego błędu — nie ma wątpliwości Typa. — W swojej karierze miałem różne mniej lub bardziej groźne wypadki, ale po raz pierwszy musiałem uciekać przed pożarem, bo do kabiny wyciekło paliwo i nastąpił samozapłon. W sumie jednak i tak mieliśmy szczęście w nieszczęściu, bo to, co się stało, jest niczym w porównaniu z tym, co mogło się stać. Lekarze twierdzą, że gdybym w aucie pozostał 12 sekund dłużej, to dzisiaj byśmy ze sobą już nie rozmawiali.

Podczas pechowego rajdu Radosławowi Typie kibicowały jego żona oraz dwie córeczki. — Gdy starsza zobaczyła mnie w tych wszystkich opatrunkach, to się przestraszyła, natomiast młodsza uznała to za fajne przebranie i chciała się bawić — ze śmiechem opowiada kierowca z Ornety.

Czy ten wypadek oznacza koniec sezonu dla załogi Typa/Siatkowski? — W tej chwili trudno powiedzieć, bo na razie najważniejsze jest zdrowie — dodaje Typa. — Na pewno jednak w najbliższym rajdzie nie wystartujemy chociażby z tego powodu, że nie mamy auta. O powrocie na trasę pomyślę później. Na pewno jednak ten wypadek rajdów nie wybił mi z głowy.

dryh