Stomil Olsztyn strzelił trzy gole, ale punktów przywiózł zero

2015-05-21 08:01:33(ost. akt: 2015-05-21 08:07:18)
Po wczorajszej porażce przewaga Stomilu nad Chojniczanką zmalała do jednego punktu

Po wczorajszej porażce przewaga Stomilu nad Chojniczanką zmalała do jednego punktu

Autor zdjęcia: Emil Marecki

Przemeblowany do granic możliwości Stomil Olsztyn dzielnie walczył o punkty w Chojnicach, strzelił nawet trzy gole, ale ostatecznie olsztynianie wrócili do domu bez punktów.
• Chojniczanka Chojnice — Stomil Olsztyn 4:3 (3:2)
1:0 — Gancarczyk (4), 1:1 — Trzeciakiewicz (21), 1:2 — Skoba (30), 2:2 — Chyła (34), 3:2 — Gancarczyk (41), 4:2 — Chyła (58), 4:3 — Trzeciakiewicz (90)

CHOJNICZANKA: Podleśny — Chyła, Lisowski, Kieruzel, Pietruszka — Suchocki (46 Niedziela), Feciuch, Zawistowski, Gancarczyk (83 Rybski), Grzelak — Mikołajczak (67 Siemaszko)

STOMIL: Skiba — Bucholc, Berezowski, Czarnecki, Remisz — Żwir, Paweł Głowacki, Mroczkowski (65 Szymonowicz), Skoba (63 Meschia), Trzeciakiewicz — Jamróz (75 Wełnicki)

Trener Mirosław Jabłoński mocno zamieszał składem Stomilu, co prawda w defensywie olsztynianie rozpoczęli mecz tak samo jak z Katowicami, ale w drugiej linii i ataku miejsce zachował jedynie Paweł Głowacki. Tyle że to było mieszanie — nazwijmy to — bardziej wymuszone niż kontrolowane, bo do Chojnic nie pojechali Tomasz Wełna, Piotr Głowacki i Paweł Łukasik (wszyscy kontuzjowani) oraz chory Łukasz Jegliński, a także Roman Maczułenko i Wołodymyr Kowal, którzy raczej są już myślami poza Olsztynem.

I pewnie dlatego Stomil zaczął mecz bardzo niezorganizowany i mocno niepewny. I zaraz stracił gola, a po kwadransie przy większej koncentracji gospodarzy mogło być już po zawodach. Koniec końców olsztynianie przegrywali tylko 0:1 po uderzeniu z dystansu Marka Gancarczyka i rykoszecie, po którym piłka wpadła do siatki obok zdezorientowanego Piotra Skiby.

A w międzyczasie Paweł Zawistowski minimalnie pomylił się, lobując Skibę, a potem Gancarczyk przegrał pojedynek sam na sam z olsztyńskim bramkarzem. Stomil zaczynał się jednak z czasem odnajdywać na boisku — najpierw po strzale Karola Żwira bramkarz miał kłopoty zatrzymując piłkę dopiero na linii bramkowej, a w 21. min padło wyrównanie.

Przy tym golu z defensywą gospodarzy "zabawił" się ustawiony na lewej stronie drugiej linii Michał Trzeciakiewicz, który rozpoczął rajd, wpadł w pole karne, "nawinął" na piękne zwody obrońców Chojniczanki, po czym spokojnie trafił do siatki.

W kolejnych minutach fantastycznie spisywał się Skiba, pokazując wielką klasę i broniąc strzały Rafała Grzelaka i byłego gracza Stomilu Łukasza Suchockiego. A potem przyszły gole po rzutach rożnych — najpierw po wybiciu piłki przed pole karne do siatki pięknym strzałem Igor Skoba, a następnie głową wyrównał Daniel Chyła. I kiedy zanosiło się na remis do przerwy, znów w sytuacji sam na sam ze Skibą znalazł się Gancarczyk, który tym razem pewnie trafił do siatki.

Po przerwie znów Stomil zaliczył falstart — najpierw Piotr Skiba obronił instynktownie nogami strzał z bliska Rafała Grzelaka, ale za chwilę po rogu znów trafił głową Chyła. Z czasem olsztynianie mieli coraz mniej argumentów, głównie z powodów kadrowych — dość powiedzieć, że próbując poprawić wyniki trener Jabłoński wprowadził na boisko zawodników środka pola Dawida Szymonowicza i Irakliego Meschię, a pełnego obrazu dopełniła zmiana Łukasza Jamroza na środkowego obrońcę Tomasza Wełnickiego.

Mimo to olsztynianie w końcówce zdołali postraszyć rywala — Żwir uderzał obok słupka, groźnie strzelali Rafał Remisz oraz Michał Trzeciakiewicz, no i ten ostatni w 90. min ustalił wynik spotkania po dośrodkowaniu Wełnickiego.

zib