III Liga: Efektowne zwycięstwo Olimpii, kłopoty Finishparkietu

2015-04-20 10:28:18(ost. akt: 2015-04-20 10:16:11)
23. minuta meczu w Ostródzie: piłka po raz drugi wpada do bramki gości z Ełku

23. minuta meczu w Ostródzie: piłka po raz drugi wpada do bramki gości z Ełku

Autor zdjęcia: Marcin Tchórz

Finishparkiet dopiero w ostatniej akcji zapewnił sobie zwycięstwo w meczu ze Starem Działdowo, a wszystkiemu przyglądał się nowy trener Damian Łukasik. Po trzy punkty sięgnęły też obie Olimpie, ale ta z Zambrowa wygrała szczęśliwie.
• Olimpia Zambrów — Olimpia Olsztynek 2:1 (0:1)
0:1 — Alancewicz (14), 1:1 — Lemanek (58), 2:1 — Grzybowski (65)
OLIMPIA OLSZTYNEK: Achramowicz — Pechta (68 Francuz), Waląg, Michałowski, Szumski — Narojczyk, Wronka, Kowalski, Alancewicz, Szymański — Różowicz

Wynik "zgadza się" z pozycjami obu zespołów w tabeli, ale już boiskowe wydarzenia kompletnie do niego nie przystają. Bo oto beniaminek z Olsztynka był w Zambrowie nie tylko bliski remisu, ale — absolutnie obiektywnie rzecz biorąc — mógł to spotkanie zwyczajnie wygrać. Główny problem polegał na tym, że to nie był dzień napastnika zespołu trenera Mirosława Romanowskiego czyli Mateusza Różowicza, który nie wykorzystał dwóch sytuacji sam na sam z bramkarzem, w jednej akcji nie trafił z trzech metrów do pustej bramki, a raz po jego strzale głową piłka odbiła się od słupka i przeturlała się wzdłuż linii bramkowej (dodatkowo jedną świetną szansę zmarnował Mateusz Szymański). — Taka czasami bywa po prostu piłka — skomentował trochę filozoficznie trener Romanowski.

• Finishparkiet Drwęca Nowe Miasto Lub. — Start Działdowo 1:0 (0:0)
1:0 — Sierzputowski (90+4)
FINISHPARKIET: Rumiancew — Dziemidowicz, Kostkowski, Olszewski, Naczas — Oleszko (46 Kuciński), Kuśnierz (80 Sierzputowski), M. Piceluk (55 Wenta), Baranowski, Miller — P. Piceluk
START: Leśniewski — Jasik, Rogoziński, Łochnicki, Zasadzki — Kwaśniewski, Chądzyński, Sopitko, Gralewicz, Szymański — Kędzierski

Start to miał być rywal, którego Finishparkiet "połknie na przystawkę", a tymczasem faworyzowana ekipa z Nowego Miasta omal się tym daniem nie udławiła. Zespół, którego poczynaniom z ławki przyglądał się już nowy trener Damian Łukasik, pracował na zwycięstwo do ostatniej akcji meczu, kiedy to dośrodkował Michał Miller, a do siatki trafił Jakub Sierzputowski, który jeszcze dwa sezony temu reprezentował barwy Startu.

• Sokół Ostróda — Paged-Sklejka Płomień Ełk 4:2 (3:0)
1:0, 2:0 — Filipek (21, 23), 3:0 — Błażewicz (28), 4:0 — Filipek (46), 4:1 — Wierzbicki (62), 4:2 — Gondek (82); czerwona kartka: Piceluk (90, Sokól, druga żółta)
SOKÓŁ: Hrynowiecki — Sędrowski, Gwiazda, Podhorodecki, Kowalski — Błażewicz, Łysiak (79 Burchart), Płoszczuk (67 Smyt), Słowicki, Jankowski (75 Szostek) — Filipek (79 Piceluk)
PŁOMIEŃ: Suszczewicz — Ciuńczyk (46 Supiński), Molski, Waszkiewicz, Safarjan — Wierzbicki, Sklarzewski, Finfando, Gondek, Pomian — Jackiewicz

Ostródzianie odnieśli trzecie zwycięstwo z rzędu, do tego w pierwszej połowie trochę "porozstawiali po katach" mocnego przecież rywala. — Ta część gry rzeczywiście toczyła się zdecydowanie pod nasze dyktando, Płomień bardzo rzadko przedostawał się na naszą połowę, a my łatwo strzelaliśmy gole — mówi trener Sokoła Wojciech Tarnowski.

— A kiedy po zmianie stron już w 13. sekundzie "Filip" dołożył trzeciego gola, to wszyscy chyba pomyśleli, że to samo się potoczy. Ale się nie potoczyło, bo rywale zaczęli lepiej grać, a my gorzej, ale przynajmniej dzięki temu mecz zrobił się ciekawszy. Mogliśmy nawet wygrać wyżej, bo szanse mieli m.in. Krystian Słowicki i Piotrek Piceluk, któremu sędzia odgwizdał niesłusznie spalonego i jeszcze dał mu kartkę za strzał po gwizdku — kończy szkoleniowiec Sokoła.

• Kaczkan Huragan Morąg — ŁKS Łomża 1:1 (0:1)
0:1 — Olesiński (43), 1:1 — Chiliński (75); czerwona kartka: (60, Łomża)
HURAGAN: Dzikowski — Boczko, Lipka, Bobek, Przybylski — Czorniej (72 Bogdziewicz), Biedrzycki, Galik, Mlonek — Chiliński, Śnieżawski

— Zagraliśmy dobry mecz i stwarzaliśmy sytuacje, a mamy tylko remis, więc musimy sobie wszyscy zadać pytanie, dlaczego tak się stało — mówi zdenerwowany trener Huraganu Czesław Żukowski. — Byliśmy w tym meczu nieskuteczni, podchodziło to nawet pod indolencję strzelecką. Mieliśmy i strzał w słupek, i mnóstwo idealnych szans, nawet sam na sam z bramkarzem, aż wreszcie na koniec meczu mieliśmy rzut karny. I nic z tego, mamy tylko punkt — dodaje Żukowski.

W 90. min Huragan miał idealną okazję na zwycięstwo, kiedy po rogu i zagraniu ręką piłkarza ŁKS sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Tomasz Śnieżawski, ale przegrał pojedynek z bramkarzem.

• Znicz Biała Piska — Rominta Gołdap 3:1 (1:0)
1:0 — Adamiec (11), 1:1 — Dyniszuk (58), 2:1 — Butkiewicz (66), 3:1 — D. Świderski (85)
ZNICZ: A. Radzikowski — Gryko, Ekstowicz, Lipowski, Denert — M. Świderski (84 Janik), Falkowski, Butkiewicz, Romachów (90 Melka), Kierznowski (68 D. Świderski) — Adamiec (80 K. Radzikowski
ROMINTA: Gąsiorowski — Sobolewski, Byliński, Sarmont, Kowalewicz (85 Zajączkowski) — Popławski, Piwko (65 Paszkowski), Łapiński, Dyniszuk, Kisiel (75 Kamiński) — Kruczyk

Trener gości Mirosław Miller żałuje tego meczu, bo jest zdania, że "remis był w zasięgu" Rominty. Szkoleniowiec gospodarzy Ireneusz Piwko zgadza się z tą opinią jedynie częściowo. — Remis był w ich zasięgu, bo na którymś etapie spotkania rzeczywiście remisowali. Ale gdybyśmy mieli w zespole typowego "kilera", to by się skończyło dwucyfrówką. Mieliśmy po prostu mnóstwo sytuacji, wręcz nie pamiętam, kiedy ostatnio tak łatwo je stwarzaliśmy. Jednak kłopot podstawowy polegał na tym, że kompletnie nic nie chciało wpadać do siatki, w czym spora zasługa bramkarza rywali — dodaje trener Znicza.

• MKS Korsze — Jagiellonia II Białystok 0:0
Czerwona kartka: Jadacki (40, Jagiellonia)
KORSZE: Zięba — Solecki, Branicki (62 Cyliński), Gąsiorowski A. Krajewski, Sawicki, Piwiszkis, Tomkiewicz, Sienikowski (86 Miłek), Kozłowski, Kowalewski

Korsze sięgnęły po punkt, choć miały szansę na więcej. — Przez ponad połowę graliśmy w przewadze, więc choć przed meczem bym ten punkt pewnie chętnie przyjął, to teraz trochę nam żal niewykorzystanej szansy — mówi trener MKS Zbigniew Marczuk. — Z graniem nie było jeszcze słabo, bo stworzyliśmy sobie pięć-sześć dobrych szans, z których wystarczyło trafić raz. Ale kilka razy świetnie bronił ich bramkarz (Kacper Rosa — red.), a co do reszty to sami możemy mieć do siebie pretensje.

• Concordia Elbląg — Puszcza Hajnówka 1:0 (0:0)
1:0 — Szmydt (61 karny)
CONCORDIA: Matłoka — Bogdanowicz, Strach, Szymanowski, Tomczuk, Bukacki (78 Wojciechowski), Lewandowski, Szmydt, Kawashakiya, An (88 Miecznik), Waki (74 Sagan)

Obie drużyny uraczyły kibiców bardzo przeciętnym widowiskiem. Dużo było biegania, ale także niedokładności w grze i nieprzemyślanych akcji. Lepiej prezentowali się jednak gospodarze, którzy przeważali przez całe spotkanie i już w pierwszej połowie powinni objąć prowadzenie. Po strzałach Hikaru Kawashakyi oraz Mateusza Szmydta w ostatniej chwili piłkę na rzut rożny wybijał Kamil Ulman.

Po przerwie lepiej grający technicznie elblążanie w końcu zdobyli gola. W 61. Szmydt wpadł w pole karne i został sfaulowany przez jednego z obrońców. Sam poszkodowany jedenastkę zamienił na gola i w ten sposób trzy punkty zostały w Elblągu.

• Olimpia Elbląg — Dąb Dąbrowa Białostocka 5:1 (2:0)
1:0 — Tuttas (4), 2:0 — Bojas (38), 3:0 — Tuttas (50), 4:0 — Sokołowski (53), 5:0 — Kowalczyk (69), 5:1 — Citko (90)
OLIMPIA: Wasiluk — Iwanowski, Wenger, Kubowicz, Kowalczyk, Ressel, Sokołowski (60 Pietrewicz), Graczyk (70 Kuczkowski), Piotrowski (70 Wesołowski), Bojas (60 Kopycki), Tuttas

Olimpia, chociaż wystąpiła bez Damiana Szuprytowskiego, Łukasza Pietronia, Radosława Stępnia (kartki) oraz Kacpra Tułowieckiego (kontuzja), była zdecydowanym faworytem. Dąb od początku koncentrował się na obronie, a mimo to stracił aż pięć goli. To i tak najniższy wymiar kary, bo już po 45 minutach elblążanie powinni prowadzić 4-5 golami — doskonałych sytuacji nie potrafili wykorzystać Kamil Graczyk oraz dwukrotnie Jakub Bojas.

Po przerwie nadal atakowali gospodarze. W 50. min technicznym uderzeniem z pola karnego popisał się Tomasz Tuttas, a trzy minuty później podanie Graczyka sfinalizował Patryk Sokołowski. W 69. min kibice zobaczyli piątego gola autorstwa Pawła Kowalczyka, który z pola karnego uderzył tuż przy słupku.
Dąb honorowego gola strzelił w ostatniej minucie, kiedy to strzałem z dystansu bramkarza Olimpii zaskoczył Adrian Citka.

• Inny wynik: Warmia Grajewo — KP Wasilków 1:2 (0:1)

Zbigniew Szymula, JK

PO 25 KOLEJKACH
1. Olimpia Z. 63 70:16
2. Olimpia E. 62 66:13
3. Finishparkiet 59 58:19
4. Sokół 48 42:22
5. Płomień 45 55:35
6. Jagiellonia II 42 41:25
7. Znicz 36 41:40
8. Olimpia O. 33 32:40
9. Huragan 31 32:34
10. Concordia 31 24:34
11. Wasilków 29 19:32
12. ŁKS 27 35:50
13. Rominta 25 19:40
14. Warmia 24 27:45
---------------------------------
15. Dąb 21 22:43
16. Korsze 21 29:55
17. Start 16 20:40
18. Puszcza 11 15:64