Niezłe widoki na przyszłość

2015-04-09 13:00:17(ost. akt: 2015-04-09 11:55:41)
Olsztyńscy siatkarze pod kierunkiem trenera Macieja Rejznera drugi rok z rzędu rozgrywki Młodej Ligi zakończyli na piątym miejscu.

Olsztyńscy siatkarze pod kierunkiem trenera Macieja Rejznera drugi rok z rzędu rozgrywki Młodej Ligi zakończyli na piątym miejscu.

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

— Dla nas sezon jeszcze trwa, bo za tydzień jedziemy do Częstochowy na finały mistrzostw Polski juniorów — mówi Maciej Rejzner z Indykpolu AZS, trener piątej drużyny Młodej Ligi.
— Skoro Wielki Czwartek nie był wielki dla pana zespołu grającego w Młodej Lidze (1:3 u siebie z Czarnymi Radom i koniec marzeń o czwórce — red.), to pewnie święta też nie do końca miał pan wesołe.
— To nie tak, bo myśmy znali swoje miejsce w szyku i wiedzieliśmy, jak sytuacja wygląda. Na pewno podjęliśmy walkę, mecz był dosyć emocjonujący, a gdyby nie ten pierwszy set fatalny (przegrany 27:29, choć to Indykpol AZS też miał setbole — red.), to mogło być i 3:2 dla nas. Niestety, inaczej się to potoczyło... Ale patrząc na skład radomian — którzy tym razem mieli w składzie aż pięciu ludzi z PlusLigi — trzeba powiedzieć, że to granie miało zupełnie inny wymiar. Czarni byli bardzo mocni.

— Kończąc fazę zasadniczą na czwartej pozycji, sami "skazaliście się" na potencjalnie mocniejszego rywala...
— To prawda, ale ja od początku założyłem, że nie będziemy nic kombinować. Choć mogliśmy to zrobić, bo przegrywając w ostatniej kolejce ze Skrą Bełchatów (ostatni zespół w tabeli — red.), spadlibyśmy na szóste miejsce. I wtedy wpadlibyśmy na Trefl Gdańsk lub wymarzoną przez nas Resovię... No ale miałem poprosić chłopaków o oddanie meczu? W życiu! Tym bardziej że takie układy, układziki i kombinacje wcześniej czy później wracają. Tak nie można, gramy od początku do końca fair.

— Zakończyliście sezon na miejscach 5-8. Jak pan ocenia ten wynik?
— Patrząc na wyniki tych pierwszych play-offów, to mamy piąte miejsce w Młodej Lidze. Bo ci wszyscy, którzy po sezonie zasadniczym byli w tabeli za nami, też już odpadli. To powtórka wyniku z zeszłego sezonu, ale patrząc na jakość drużyny, to ten skład był trochę inny (m.in. bez Piotra Łukasika i Bartosza Mariańskiego — red.). Nie chcę określać, że słabszy czy gorszy, ale troszkę inny. Udało się te ubytki pouzupełniać nowymi zawodnikami, chociażby Krzyśkiem Gulakiem czy Kubą Bikiem. Natomiast co do miejsca, to wydaje mi się, że ambicja i podejście do rozgrywek tych młodych ludzi powodują, że gramy coraz lepiej.

— Czy te rozgrywki Młodej Ligi wypromowały jakieś ciekawe nowe twarze w pana zespole?
— Tak, myślę, że odkrycie Leszka Wójcika jest takim pozytywnym aspektem tego sezonu. To jest naprawdę bardzo wartościowy zawodnik, niezwykle ambitny chłopak z dużymi możliwościami. Tylko żeby dostał szansę... Na razie był na paru treningach z pierwszym zespołem, ale jakie będą dalsze decyzje trenera Gardiniego, tego nie wiem. Moim zdaniem, Leszek to jest chłopak, który w przyszłym sezonie powinien być brany pod uwagę, jeśli chodzi o szeroki skład pierwszej drużyny.

— A co będzie z panem?
— Pyta pan o przyszły sezon? Nie wiem, tak naprawdę nikt ze mną jeszcze nie rozmawiał, więc ani oficjalnie, ani nieoficjalnie na razie nic nie mogę powiedzieć (uśmiech). W każdym razie: to drugi rok mojej pracy w Młodej Lidze i uważam, że jest kolejny postęp. Myślę, że w następnym sezonie można by pokusić się o kolejny krok do przodu i jeszcze lepszy wynik Indykpolu AZS. Bardzo bym chciał nadal w tym uczestniczyć, bo Młoda Liga to jest miejsce, w którym można się spełnić zawodowo. No i dalej się rozwijać.

Piotr Sucharzewski