W Turcji się nie udało

2015-04-03 15:02:10(ost. akt: 2015-04-03 09:04:09)
W rankingu olimpijskim Maciej Sarnacki jest na dziewiątym miejscu.

W rankingu olimpijskim Maciej Sarnacki jest na dziewiątym miejscu.

Autor zdjęcia: Paweł Krasowski

Nie zawsze jest niedziela — oto komentarz do startu Macieja Sarnackiego z Gwardii Olsztyn w zawodach Grand Prix Pucharu Świata w tureckim Samsunie. Najlepszy polski judoka w olimpijskim rankingu tym razem nie przebił się do ósemki.
Zeszłoroczne trzecie miejsca w wysoko punktowanych imprezach z cyklu Grand Slam Pucharu Świata w Tiumeniu i Abu Dhabi oraz prestiżowe zwycięstwo sprzed miesiąca w warszawskim turnieju European Open pozwalały mieć nadzieję, że także na tureckich matach Maciej Sarnacki przebije się do strefy medalowej w wadze +100 kg. Niestety, nic takiego nie nastąpiło, bo 28-letni olsztynianin zakończył swoje zmagania w Samsunie już na drugiej walce (i trzeciej rundzie). Ale też obiektywnie rzecz biorąc, trudno tu mówić o jakimś wielkim zawodzie...

— Trzeba zacząć od tego, że to był wyjątkowo mocno obsadzony turniej. W wadze Maćka wystartowało aż 37 zawodników, co nie tak często się zdarza w tej najcięższej kategorii — opowiada Wojciech Sarnacki, trener olsztyńskiej Gwardii, który obserwował zawody w internecie.

— W pierwszej rundzie Maciek miał wolny los, a w drugiej trafił na Portugalczyka Diogo Silvę, zawodnika na dorobku, który w tej walce nie wytrzymał na macie nawet minuty. Maciek bardzo szybko się z nim uporał: w 35. sekundzie rzucił go na ippon i było po wszystkim. Kolejnym rywalem był Faicel Jaballah, brązowy medalista mistrzostw świata w Rio de Janeiro 2013 oraz trzeci zawodnik światowego rankingu w tej kategorii. No i faktycznie Tunezyjczyk okazał się wyjątkowo mocny — podkreśla szkoleniowiec Gwardii. Tu dodajmy, że nawet na tyle mocny, że to właśnie Jaballah wygrał cały turniej w Samsunie, pokonując w finale lidera listy rankingowej Brazylijczyka Rafaela Silvę. Wróćmy jednak do starcia judoki z Tunezji z Sarnackim.

— Maciek dobrze zaczął i w drugiej minucie przeprowadził atak swoją koronną techniką o-soto-gari. Już, już widziałem Tunezyjczyka upadającego na plecy, ale Maciek nie utrzymał, niestety, chwytu lewą ręką, no i silny fizycznie rywal wywinął się na brzuch — mówi Wojciech Sarnacki.

— Po tej akcji Jaballah zobaczył, że to nie przelewki, przejął inicjatywę i niedługo potem spróbował zaatakować Maćka rzutem tsurikomi. Sędzina na macie przyznała Tunezyjczykowi yuko, ale arbitrzy boczni cofnęli tę decyzję. W czwartej minucie rywal ponowił jednak tę technikę i wtedy już dostał yuko. No i tym jednym yuko wygrał tę walkę... Maciek nie popełnił jakichś zasadniczych błędów, a już po wszystkim powiedział mi tylko, że mógł nieco mocniej atakować, bo zostało mu jeszcze sił. Podsumowując ten występ: szkoda, że nie było trochę lepiej, ale z drugiej strony, nie ma tragedii. Po prostu Tunezyjczyk miał swój dzień, a Maciek dostał się do 1/8 finału, więc i te 36 punktów do rankingu też się przyda — kończy trener Sarnacki.

A propos rankingów, to w najnowszym notowaniu kwalifikacji olimpijskich Maciej Sarnacki jest na znakomitym dziewiątym miejscu w kat. +100 kg — mogąc być niemal pewnym startu w przyszłorocznych igrzyskach w Rio de Janeiro — podczas gdy w nieco szerszym czasowo rankingu światowym zajmuje 17.-18. pozycję. Najbliższe starty najwyżej sklasyfikowanego Polaka w wyścigu do Rio obejmują mistrzostwa Polski w Gliwicach (24-25 kwietnia), gdzie Maciej Sarnacki będzie bronił tytułu, a także zawody Pucharu Świata w Zagrzebiu (1-3 maja).


pes