AZS — Effector 3:1. Teraz czas na Czarnych

2015-03-30 08:55:42(ost. akt: 2015-03-30 10:12:52)
Rywalizacja z Effectorem zakończyła się dwoma zwycięstwami Indykpolu AZS

Rywalizacja z Effectorem zakończyła się dwoma zwycięstwami Indykpolu AZS

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Co najwyżej poprawna gra wystarczyła olsztynianom do pokonania Effectora, dzięki czemu już niedługo zagrają z Czarnymi Radom o dziewiąte miejsce. — Niektórzy zawodnicy w tej fazie sezonu mają już problemy z motywacją — przyznał trener Andrea Gardini.
Indykpol AZS Olsztyn - Effector Kielce 3:1 (23, 21, -22, 20)

INDYKPOL AZS: Dobrowolski, Ogurcak (5 pkt), Hain (10), Cabral (23), Bednorz (13), Zniszczoł (13), Potera (libero) oraz Zatko

EFFECTOR: Pająk (7), Penczew (1), Takvam (13), Jungiewicz (23), Staszewski (12), Maćkowiak (8), Kaczmarek (l) oraz Janusz, Krzysiek, Machacon (7)

MVP: Levi Cabral (Indykpol AZS)

Play off: 2-0 (punkty meczowe 5-1)

— Trudno grać, gdy popełnia się tak dużo błędów — ocenił po meczu szkoleniowiec kielczan Dariusz Daszkiewicz. To zdanie idealnie opisuje, co działo się na parkiecie Uranii, bo goście z Kielc w czterech setach pomylili się na korzyść olsztynian aż 33 razy — ponad dwa razy więcej niż gospodarze.
Pierwsze dwie partie miały niemal identyczny przebieg. Na początku siatkarze Effectora zdobywali niewielką przewagÍ, jednak z czasem Indykpol AZS odzyskiwał kontrolę nad wydarzeniami na boisku i ostatecznie wygrywał. W pierwszym secie skuteczną pogoń olsztynianie zaczynali po drugiej przerwie technicznej, ale w kolejnej nie kazali kibicom czekać już tak długo, bowiem szalę zwycięstwa zaczęli przechylać na swoją stronę już po pierwszej regulaminowej przerwie.

Warto zauważyć, że od początku bardzo aktywny był Levi Cabral. Brazylijczyk skończył 23 piłki, to po jego dobrych atakach olsztynianie zdobywali m.in. ostatnie punkty w dwóch pierwszych setach. W tym momencie było już wiadomo, że jeśli kielczanie wciąż myślą o dziewiątym miejscu, to muszą wygrać trzy kolejne trzy partie oraz "złoty set".
Trzecia partia rozpoczęła się znowu od niewielkiej przewagi Effectora, ale przy stanie 8:10 na zagrywkę wszedł Piotr Hain i po chwili było 14:10 dla Indykpolu AZS! W tym momencie wydawało się, że koniec meczu jest już bardzo bliski. Nic z tego... Goście najpierw doprowadzili do wyrównania, a po pojedynczym bloku Adriana Staszewskiego na Miłoszu Zniszczole ponownie prowadzili (15:14). No i ostatecznie wygrali do 22. — W tym secie zespół z Kielc bronił się zagrywką. Dzięki temu rywale zdobyli przewagę, którą dowieźli do końca — ocenił po spotkaniu kapitan olsztynian Maciej Dobrowolski.

Czwarty set tego meczu olsztynianie mieli już pod kontrolą od początku do końca. Goście ani razu nie wyszli na prowadzenie, a gospodarze po flotach Piotra Haina uzyskali nawet siedmiopunktową przewagę (16:9). Być może to ich trochę zdekoncentrowało, bowiem w kolejnych minutach zdobyli zaledwie cztery oczka przy ośmiu kielczan (20:17). Ostatecznie jednak olsztynianie obronili przewagę, kończąc mecz potrójnym blokiem na Sławomirze Jungiewiczu.
— Ten dwumecz bez dwóch zdań nie był pokazem wielkiej siatkówki — podsumował Andrea Gardini, szkoleniowiec Indykpolu AZS. — Niektórzy zawodnicy w tej fazie sezonu mają już problemy z motywacją. Popełnialiśmy błędy, ale nie brakowało też fragmentůw całkiem normalnej gry.

— Cieszę się, że wygraliśmy drugi mecz z rzędu, bo ostatnio zwycięstwa przeplataliśmy porażkami. To zwycięstwo oznacza, że na pewno utrzymamy pozycję wywalczoną w rundzie zasadniczej, ale oczywiście spróbujemy powalczyć o miejsce dziewiąte — dodał Maciej Dobrowolski.

• W meczu o 9. miejsce Indykpol AZS zagra z Czarnymi Radom, którzy w dwumeczu okazali się lepsi od Banimeksu Będzin. Pierwszy mecz 12 kwietnia.


Patryk Pulikowski

Źródło: Gazeta Olsztyńska