Therese Johaug Mistrzynią Świata w Falun. Kowalczyk 17. Dlaczego? "Bo narty były zrąbane"

2015-03-02 08:03:17(ost. akt: 2015-03-02 08:10:58)
Therese Johaug triumfująca na mecie biegu na 30 km

Therese Johaug triumfująca na mecie biegu na 30 km

Autor zdjęcia: Fot. fis-ski.com

Nie żywa legenda biegów narciarskich Marit Bjoergen, ale jej filigranowa rodaczka Therese Johaug została najlepszą zawodniczką mistrzostw świata w Falun. Norweżka w popisowym stylu wygrała w sobotę "królewski" bieg na 30 km, zdobywając w tej imprezie już swoje trzecie złoto, w tym drugie indywidualnie.
Najlepsza polska biegaczka w historii Justyna Kowalczyk w sobotę zajęła na 30 kilometrów techniką klasyczną dopiero 17. miejsce z prawie czterominutową (+3.56,00) stratą do Johaug! Polka znalazła się tak daleko w głównej mierze przez nietrafione smarowanie nart, czemu dała wyraz tuż po zakończeniu rywalizacji.

— Gdzieś tak na ósmym kilometrze byłyśmy jeszcze razem, ale na zjazdach zaczęłam tracić. Pewnie zaraz ktoś powie, że nie umiem zjeżdżać, ale ja po prostu miałam bardzo słabo przygotowane narty. Na zjazdach jechały fatalnie, więc ekspresowo uciekały mi kolejne grupy. To było bardzo przykre — mówiła przed kamerami Justyna Kowalczyk. — Nie pamiętam tak "zrąbanych" nart do klasyka, nie miałam takich od kilku dobrych lat... Od sztafety wiedziałam, że nie będzie dobrze ze smarowaniem, bo nie mogliśmy znaleźć na to sposobu. Maciek (Kreczmer — red.) wczoraj też miał, przepraszam za wyrażenie, "dupiane" narty. Czułam się jednak dobrze. Biegłam swoje, a nawet na końcu powalczyłam — tłumaczyła Kowalczyk, która przyznała, że już na rozgrzewce wiedziała, że będzie problem z nartami. — Trener powiedział mi jednak, że — choćby nie wiem co — mam ten bieg wytrzymać i dobiec do mety. Miałam walczyć jak zawsze. I to mi się udało, cel osiągnęłam — stwierdziła Polka, przyznając jednak, że nawet na najlepiej przygotowanym sprzęcie nie miałaby szans powalczyć z kapitalnie usposobioną Johaug.

Mimo tego niepowodzenia zawodniczka trenedużo mówić — najgorszym sezonie od lat Kowalczyk zdobyła jednak swój (choć "dzielony" z Sylwią Jaśkowiec) medal mistrzostw świata — brąz w sprincie drużynowym. Będąc też o krok od podium w sprincie indywidualnym. — Wiem, że od mistrzyni oczekuje się tylko tego, żeby walczyła o złoty medal. Ale nie o to chodzi. Chcę biegać dalej i dlatego takie dni, jak ten dzisiaj, trzeba po prostu przeżyć i wziąć je na klatę, a tę mam dość dobrą — podsumowała z uśmiechem Kowalczyk (cytowana przez onet.pl). — Wyjeżdżam z Falun z medalem i z tego się cieszę. Chcę się przygotować do kolejnego sezonu tak, jak byłam przygotowana przez ostatnie 16 lat kariery. Nie licząc ostatniego roku, bo się nie dało...

Bieg na 30 km "klasykiem" był popisem Therese Johaug, która po pięknym ataku już na siódmym kilometrze samotnie dotarła do mety, nokautując resztę stawki i zdobywając trzecie złoto w Falun, po triumfach w biegu łączonym i sztafecie 4x5 km. Srebro przypadło Bjoergen (+52,3), a brąz Szwedce Charlotte Kalli (+1.31,6), która dwa razy leżała na trasie (raz przez... Kowalczyk), później przeżywała potężny kryzys, ale w wielkim stylu wróciła do gry i sięgnęła po swój czwarty medal tych MŚ (obok złota za 10 km "łyżwą", srebra w sztafecie i brązu w biegu łączonym).
Kończący te mistrzostwa bieg na 50 km "klasykiem" mężczyzn wygrał Norweg Petter Northug, który wyprzedził na finiszu Czecha Lukasa Bauera (+1,7) i Szweda Johana Olssona (+2,0).

pes

Źródło: Gazeta Olsztyńska