Rajd Dakar 2015. Hołowczyc nadal czwarty w generalce

2015-01-15 11:26:07(ost. akt: 2015-01-15 11:36:06)
Na 9. etapie Krzysztof Hołowczyc miał problemy z przegrzewającym się silnikiem

Na 9. etapie Krzysztof Hołowczyc miał problemy z przegrzewającym się silnikiem

Autor zdjęcia: Fot. holek.pl

Krzysztof Hołowczyc pojechał na Dakar 2015 z marzeniem skończenia tej legendarnej imprezy na podium. I choć ciągle i niezmiennie jest w czołówce, to jednak do pełni szczęścia nadal trochę mu brakuje.
Dakar daje się już uczestnikom we znaki; wszyscy kierowcy odczuwają potworne zmęczenie rywalizacją, niedomaga także sprzęt. O wycinku tego "szaleństwa" na mecie dziewiątego etapu opowiadał Krzysztof Hołowczyc. — To był prawdziwy horror. Organizator przesadził z wyborem trasy, bo 80 procent etapu stanowiły potworne dziury, wyrwy, kamienie oraz koryta wyschniętych rzek. Do tego sporo piachu typu fesz-fesz, który zawiewany przez wiatr z tyłu wyprzedzał samochód, więc długimi fragmentami jechaliśmy zupełnie po omacku, co w każdej chwili groziło wpadnięciem do głębokiego rowu lub najechaniem na jakiś głaz. To cud, że nic takiego nam się nie przydarzyło.

Emocji mieliśmy na tym etapie o wiele więcej, bo na dojazdówce zaczął się nam bardzo przegrzewać silnik. Próbowaliśmy to naprawić, ale bezskutecznie, i na wydmy wjechaliśmy z duszą na ramieniu, bo przegrzany silnik co chwila wchodził w tryb awaryjny, co skutkuje obcięciem mocy o jedną trzecią. Parę pierwszych wydm z trudem pokonaliśmy, ale najwidoczniej pod wpływem gwałtownych ruchów bańka powietrza w układzie chłodzenia jakoś się rozeszła, bo silnik z kilometra na kilometr schładzał się. Przynajmniej taką mam teorię... Po drodze jeszcze zaliczyliśmy drobne "maliny". Potem, gdzieś w połowie odcinka na jakiejś ogromnej dziurze tak chrupnęło mi w szyi, że przez chwilę miałem przed oczami ciemność, a potem poczułem falę ogromnego ciepła rozlewającą się po całym ciele. Chyba kręgi przejechały po rdzeniu — to taka kolejna moja teoria...

Niestety, ponownie straciliśmy sporo cennych minut na szukaniu jednego z waypointów. Musieliśmy go minąć zaledwie o kilka metrów, bo po kilkunastu minutach szukania odnaleźliśmy go praktycznie w miejscu, gdzie byliśmy na początku. Pocieszające jest tylko to, że z wyjątkiem Naniego Romy i Nassera Al-Attiyaha cała czołówka miała ten sam problem. Tym razem szczęście nam nie dopisało, ale z drugiej strony przecież trzynastego mogły się zdarzyć dużo gorsze rzeczy — tak "Hołek" dzielił się wrażeniami z kolejnej części tego kultowego rajdu.

Rywalizacja na wczorajszym etapie z Calama do Salta toczyła się na wysokim poziomie, dosłownie i w przenośni — dość powiedzieć, że przez pierwsze sto kilometrów trasa wiodła  grubo powyżej 4 tys. metrów nad poziomem morza, a w trakcie rywalizacji kierowcy ani razu "nie zjechali" poniżej 3500 m. Olsztynianin był wczoraj dobrze dysponowany — zaczął dzień od trzeciego czasu na pierwszym pomiarze, a skończył etap na piątym miejscu i w klasyfikacji generalnej nadal jest czwarty.

Do mety już coraz bliżej, coraz mniej też szans na to, że Hołowczyc wyprzedzi kierowców będących przed nim wyżej w klasyfikacji generalnej. Dziś zawodników czeka 11. etap z Salta do Termas De rio Hondo, jutro kawalkada rajdowa będzie rywalizować na trasie do Rosario, a na sobotę zaplanowano etap kończący rywalizację, czyli z Rosario do Buenos Aires. I jak historia pokazuje — to najczęściej jest już etap "przyjaźni", podczas którego wielkich korekt w klasyfikacjach już nie ma.


zib

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. opl #1635441 | 217.99.*.* 15 sty 2015 15:08

    Hołek Cały olsztyn i nie tylko trzyma kciuki.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. klakier #1635323 | 213.158.*.* 15 sty 2015 14:01

    trzymam kciuki za sukces Hołka

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz