Rozmowa z Miłoszem Zniszczołem z Indykpolu AZS Olsztyn

2014-12-09 08:48:12(ost. akt: 2014-12-09 07:53:04)
W meczu z Lotosem, Miłosz Zniszczoł zdobył siedem punktów.

W meczu z Lotosem, Miłosz Zniszczoł zdobył siedem punktów.

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

— Mogliśmy coś więcej ugrać niż jednego setaa ale, niestety, mamy swoje przestoje i na dzisiaj nadal nie jesteśmy w stanie tego wyeliminować — mówi po ostatniej przegranej Indykpolu AZS (1:3 z Treflem Gdańsk) olsztyński środkowy Miłosz Zniszczoł.
— Jak odczucia po sobotnim meczu w Uranii?
— Jakaś szansa na punkty była; moim zdaniem, mogliśmy coś więcej ugrać niż jednego seta. Niestety, nasza gra nie pozwala nam w tej chwili na walkę z takimi zespołami jak Gdańsk. Jasne: Trefl to rewelacja tego sezonu, ale wydaje mi się, że mimo wszystko jest to zespół do "ugryzienia". Tyle że my, niestety, mamy swoje przestoje i na dzisiaj nie jesteśmy w stanie tego wyeliminować. Bo to nam się zdarza właściwie w każdym meczu...

— Z pana punktu widzenia, małym plusem jest to, że wreszcie doczekał się pan wyrwania z kwadratu dla rezerwowych.
— Fakt, troszkę sobie posiedziałem z boku (uśmiech). A teraz miałem trochę szczęścia w nieszczęściu, bo Piotrek Hain ma jakieś drobne kłopoty z plecami i nie mógł zagrać w sobotę, więc to ja mogłem wybiec na boisko.

— No i najdobitniej przypomniał się pan kibicom przy stanie 16:15 w drugim secie. A konkretnie tymi dwoma asami, który były chyba kluczowym momentem tej partii.
— Najczęściej jest tak, że gdzieś na styku, w połowie seta, jeśli my nie przyciśniemy na przykład zagrywką czy nie uda nam się zdobyć punktu blokiem, to przeciwnik odskakuje i jest po sprawie. Akurat w takim ważnym momencie to mnie udało się dobrze zagrać i to otworzyło nam drogę do wygrania seta.

— Statystyki pokazują, że zabrakło panu jedynie punktowych bloków (sobotni dorobek Miłosza Zniszczoła to 5 pkt zdobytych atakiem, przy 63-procentowej skuteczności, oraz 2 asy — red.).
— I dlatego nie jestem z siebie zadowolony po tym spotkaniu. Blok to jest element, z którego nas, środkowych, najbardziej się rozlicza, więc przy braku bloków nie można zaliczyć meczu do udanych.

— Po dwóch setach mogło się wydawać, że wreszcie wchodzicie na właściwe tory. Niestety, przyszła trzecia partia i po raz kolejny w tym sezonie wpadliście w koszmarną "czarną dziurę" (od wyniku 10:13 Indykpol AZS przegrał drugą część seta... 2:12 — red.).
— Nie wiem, czym to jest spowodowane... Bo jakby tak dokładniej się przypatrzeć, to mieliśmy dobre przyjęcie, piłka była dograna do siatki i rozgrywana, a nie szło skończyć ataku. Bo albo nas podbili za pierwszym czy drugim razem i wyprowadzili z tego kontrę, albo wpadaliśmy w ich blok. A później chyba za bardzo spuściliśmy głowy, jakby nie wierząc, że tę piłkę uda się skończyć, doszły drobne błędy, pojawiła się jakaś blokada i tak to się skończyło. A Gdańsk grał bardzo dobrze. Widać było, że te wszystkie zwycięstwa ich uskrzydliły i że nieprzypadkowo mają tylko dwie porażki w lidze. Co przekłada się na pewność siebie. A nas jak się trochę przyciśnie, to w pewnym momencie pękamy, niestety, i tracimy te punkty. Cały czas pracujemy nad tym, żeby to wyeliminować, a mogą nam w tym pomóc zwycięstwa. Poprzednie dwa mecze wygraliśmy (po 3:0 z Effectorem Kielce i AZS Częstochowa — red.), ale to były zespoły wyraźnie słabsze od nas w tamtym momencie. Teraz trzeba zapunktować z kimś mocnym. Oby już w piątek.

— No właśnie: teraz gracie w Bydgoszczy (piątek, godz. 18 — red.), gdzie o punkty też będzie bardzo ciężko.
— Mamy z nimi rachunki do wyrównania (uśmiech). W pierwszej rundzie w Uranii powinno być szybkie 3:0 dla nas, ale daliśmy im się rozegrać i przegraliśmy 2:3. Na pewno chcielibyśmy się zrehabilitować za tamten mecz, choć Bydgoszcz to jest trudny przeciwnik, który — jak pokazują wyniki — już się "dotarł" z tym swoim graniem. Dlatego o punkty z pewnością będzie ciężko.
— Piotr Hain dojdzie do siebie do piątku czy też znowu zobaczymy pana w wyjściowym składzie?
— Mamy nadzieję, że będzie zdrowy. Nasz fizjoterapeuta robi wszystko, żeby go postawić na nogi, bo Piotrek to ważny element zespołu. Nieważne, czy beze mnie czy ze mną w składzie, fajnie by było coś wywieźć z Bydgoszczy. Jesteśmy gotowi do walki.

Piotr Sucharzewski

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. vuk #1602454 | 46.112.*.* 9 gru 2014 19:38

    tej drużynie potrzebny jest dobry psycholog

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. niga #1601880 | 213.73.*.* 9 gru 2014 13:29

    rozwalic ten azs a nie tylko wioche robia walic azs !!!!!!!!!

    odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)