Sukces Sarnackiego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich

2014-11-05 09:45:58(ost. akt: 2015-07-24 09:12:04)

Autor zdjęcia: www.interjudo.eu

Najlepszy od paru lat polski judoka w najcięższej kategorii wagowej (+100 kg) udanie wrócił do międzynarodowej rywalizacji, która od pięciu miesięcy przebiega pod znakiem także zbierania punktów do olimpijskiego rankingu. Olsztynianin Maciej Sarnacki, bo to o nim mowa, zdobył właśnie brąz w prestiżowym turnieju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Poza igrzyskami olimpijskimi, mistrzostwami świata oraz turniejami rangi Masters imprezy zaliczane do cyklu Grand Slam Pucharu Świata to najwyżej punktowane zawody w światowym judo. I właśnie na tego rodzaju turniej w arabskim Abu Dhabi wybrał się Maciej Sarnacki z Gwardii Olsztyn.

Za dużo fantazji


W kat. +100 kg na starcie stanęło aż 20 zawodników, ale 27-letni podopieczny trenera Wojciecha Sarnackiego nie mógł narzekać na losowanie, bo w pierwszej rundzie trafił mu się wolny los, a w drugiej — choć to już tylko dzięki sobie — spędził na macie dosłownie parę chwil. — Już po dziesięciu sekundach Maciek rzucił Buraka Serbesta na ippon i było po wszystkim. To była jego druga walka z tym Turkiem i drugie zwycięstwo przed czasem — informuje Wojciech Sarnacki. — Ale w walce o mistrza swojej ćwiartki, czyli w ćwierćfinale, czekał już na Maćka Renat Saidow z Rosji, ósmy w światowym rankingu, a więc absolutna czołówka. Po raz drugi Maciek z nim się spotkał, no i — niestety — drugi raz to Rosjanin okazał się lepszy.

Choć nie musiało tak być, gdyby tylko Maciek trzymał się ustalonej taktyki. Saidow ma bardzo zbliżone parametry fizyczne: 207 cm wzrostu, a więc jest jeszcze trochę wyższy, no i podobna waga. Ustaliliśmy więc, że Maciek ma trzymać tego niewygodnego rywala możliwie daleko od siebie i... głównie czekać. No ale nie udało mu się zrealizować tych założeń, bo znów za bardzo poniosła go fantazja: próbował robić jakieś "duże" techniki i rzucić Saidowa przed czasem. Skończyło się to źle, bo pod koniec drugiej minuty to Rosjanin rzucił Maćka na ippon... Szkoda, bo Saidow pod koniec walki zawsze traci siły, więc można z nim powojować. Tylko że najpierw potrzeba cierpliwości, żeby do tej piątej minuty bez większych strat dotrwać — dodaje olsztyński szkoleniowiec.

...

pes


Źródło: Gazeta Olsztyńska