Komentarz do meczu Indykpolu AZS z Jastrzębiem

2014-10-31 10:05:52(ost. akt: 2014-10-31 10:08:16)

Autor zdjęcia: Bartosz Cudnoch

Mocno mieszane uczucia mieli po środowym meczu siódmej kolejki PlusLigi olsztyńscy kibice. I nic dziwnego, bo Indykpol AZS najpierw zafundował im w Uranii żenujący pokaz nieudolności, żeby nagle odbić się od kompletnego dna i wyszarpać wyżej notowanemu rywalowi punkt.
Zanim jednak o olsztynianach, którzy (i tu ważna uwaga) swój kolejny ligowy mecz rozegrają 8 listopada, a więc dopiero w następną sobotę w Kędzierzynie, jeszcze dwa słowa o wydarzeniach zamykających siódmą kolejkę. A jest o czym mówić, bo kibice w Radomiu (gdzie 23.11 zagra Indykpol AZS) oraz telewidzowie obejrzeli w środowy wieczór ciekawe 132-minutowe spotkanie, w którym bojowo nastawieni Czarni prowadzili z liderującą Skrą 2:1 w setach, żeby ostatecznie przegrać 2:3 (-17, 23, 22, -18, -9). Punkt urwany mistrzowi Polski ma jednak swoją wagę, zwłaszcza że to pierwsza w tym sezonie taka strata Skry, która w poprzednich sześciu kolejkach zgubiła tylko jedną partię.

Jak już informowaliśmy, również z punktem zakończyli swoje zmagania siatkarze z Olsztyna. Co — umówmy się — przy stanie 0:2 w setach z faworyzowanym Jastrzębskim Węglem, a zwłaszcza po koszmarze z drugiej partii (wynik 7:25 to chyba niechlubny rekord w historii PlusLigi), zakrawało na rojenia niepoprawnego fantasty. Podobnie myśleli pewnie siatkarze z Jastrzębia, którzy w trzeciej partii może i wyszli na boisko, ale zdaje się, że myślami byli już w autokarze jadącym na Śląsk. Co zresztą przyznał po meczu pierwszy atakujący jastrzębian. — Po drugim secie spodziewaliśmy się, że to spotkanie nieco inaczej się potoczy. Tym większe gratulacje dla Olsztyna, że podjął taką walkę — mówił Michał Łasko.

Mimo wszystko zadowoleni mogą być też olsztynianie, którzy jednak znów nie ustrzegli się poważnych błędów w przyjęciu zagrywki, ponownie mieli problem z kończeniem pierwszego ataku, no i wreszcie znów wpadali w "czarne dziury" seryjnie traconych punktów (np. z 6:13 na 6:24 w drugim secie!). Ale też trzeba docenić, że po tym kompromitującym secie jednak wstali z kolan i solidnie popracowali na to, żeby spotkanie rozstrzygnęło się dopiero w tie-breaku. Broniąc po drodze aż cztery meczbole, pokazując parę naprawdę ładnych akcji i... chyba zapalając sobie malutkie światełko w tunelu. — Poza tym drugim setem zagraliśmy nieźle i przy nieco większej konsekwencji mogliśmy nawet wygrać. Cóż, trzeba się cieszyć z tego, co mamy, bo były momenty dobrej gry. To dobrze rokuje na przyszłość — ocenił środkowy Indykpolu AZS Miłosz Zniszczoł (cytowany przez stronę klubu).

• 8. kolejka, sobota (8 listopada): AZS Politechnika — Jastrzębie (g. 14.45, Polsat Sport), Skra — Effector (15), ZAKSA — Indykpol AZS (g. 17), BBTS — Trefl, Cuprum — Transfer, MKS Będzin — AZS Częstochowa (wszystkie o 18.); niedziela (9.11): Czarni — Resovia.

pes

Źródło: Gazeta Olsztyńska