Groźny wypadek Mariusza Kondratowicza

2014-08-07 17:44:18(ost. akt: 2014-08-07 17:47:43)
Podczas eliminacji Pucharu Europy w czeskim Moście wielkiego pecha miał Mariusz Kondratowicz, który swój start zakończył już na pierwszym zakręcie, bowiem został staranowany przez... lecący motocykl rywala.
— Jeżdżę na tym torze już od lat i do tej pory nie miałem tam żadnych przykrych przygód, chociaż jest to obiekt dość trudny technicznie — twierdzi Mariusz Kondratowicz. Ale póty dzban wodę nosi, póki mu się ucho nie urwie, no i tym razem "ucho urwało" się motocykliście z Olsztyna.

Mimo bolesnego upadku Kondratowicz szybko się pozbierał i wstał z toru, jednak równie szybko okazało się, że jest zbyt poobijany, by myśleć nie tyle o dalszej jeździe, co nawet o samodzielnym chodzeniu. — W głowie mi się zakręciło i się przewróciłem. Wtedy też poczułem ból w obu kostkach, które mocno napuchły. Całe szczęście w szpitalu okazało się, że nic nie połamałem — opowiada olsztynianin. — Myślałem nawet, że uda mi się wystartować chociaż drugiego dnia zawodów, lecz nic z tego nie wyszło, bo na opuchnięte nogi nawet butów nie mogłem nałożyć. Sprawca wypadku, Czech, podszedł do mnie potem i powiedział krótkie: "Pseprasam".

A jak wypadek przetrzymał motocykl? — Praktycznie nic mu się nie stało — ocenia Kondratowicz. — Już dawno zauważyłem, że jak wychodzę z wypadku bez szwanku, to wtedy motocykl jest mocno poobijany i uszkodzony, a jak maszynie krzywda się nie dzieje, wówczas ja dostaję w kość. No i tak właśnie było w tym wypadku.

Mimo bólu Mariusz Kondratowicz wystartował w następnych eliminacjach Pucharu Europy i mistrzostw Polski, które rozegrano na torze w Poznaniu. — Przez dwa dni treningów powoli dochodziłem do siebie, wystarczyło to do zajęcia piątego i ósmego miejsca. Pewnie mogło być lepiej, ale przez te powtarzające się wypadki i kontuzje w tym sezonie jeżdżę trochę psychicznie zblokowany. Świadczą o tym chociażby czasy poszczególnych okrążeń, które są gorsze o nawet dwie sekundy od tych, które osiągałem w poprzednich sezonach. Latam po całym torze zamiast jechać tym samym śladem, koledzy żartują, że balet jakiś odprawiam na torze — z uśmiechem dodaje olsztyński motocyklista.
Co prawda Mariusz Kondratowicz na nadmiar szczęścia w tym sezonie narzekać nie może, ale mimo to w klasyfikacji generalnej PE i MP zajmuje niezłą szóstą lokatę. Przed nim jeszcze dwie eliminacje: 23-24 sierpnia w Poznaniu i 13-14 września na Słowacji. Jeśli los uzna, ze limit pecha olsztynianin już w tym sezonie wyczerpał, wtedy jest szansa na awans w generalce.




Źródło: Gazeta Olsztyńska