Pierwszy półfinał dla Resovii

2024-02-21 23:28:02(ost. akt: 2024-02-21 23:30:19)

Autor zdjęcia: PAP/Darek Delmanowicz

Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów pokonali we własnej hali Fenerbahce Stambuł 3:1 (25:12, 25:17, 22:25, 25:21) w pierwszym półfinałowym meczu Pucharu CEV. Rewanż - 29 lutego w Turcji.
Asseco Resovia Rzeszów – Fenerbace Stambuł 3:1 (25:12, 25:17, 22:25, 25:21).

Asseco Resovia Rzeszów: Klemen Cebulj, Karol Kłos, Fabian Drzyzga, Yacine Louati, Bartłomiej Mordyl, Stephen Boyer - Michał Potera (libero) oraz Adrian Staszewski, Torey DeFalco, Jakub Bucki.

Fenerbahce Stambuł: Vahit Emre Savas, Drazen Luburic, Dick Kooy, Yiait Gulmezoglu, Murat Yenipazar, Mahdi Jelveh Ghaziani - Caner Dengin (libero) - Hasan Yesilbudak (libero), Kaan Gurbuz, Caner Peksen, Nikołaj Penczew, Kaan Gurbuz.

Resovia w ćwierćfinale wyeliminowała inny polski zespół Aluron CMC Warta Zawiercie, ale po bardzo zaciętej rywalizacji, której zwycięzcę wyłonił "złoty set". Ekipa ze Stambułu z kolei bez większych problemów rozprawiła się z belgijskim Greenyardem Maaseik, wygrywając dwukrotnie 3:0.

Rzeszowianie przystępowali do tego meczu w nie najlepszych nastrojach, gdyż dwa ostatnie spotkania przegrali po 1:3 - najpierw w ćwierćfinale Pucharu Polski z LUK Bogdanką Lublin, a w ostatniej kolejce ekstraklasy z Indykpolem AZS Olsztyn. Trener Giampaolo Medei zdecydował się zmiany w wyjściowej szóstce m.in. na pozycji rozgrywającego Fabian Drzyzga zastąpił Łukasza Kozuba.

"Musimy być mentalnie przygotowani, aby odwrócić ten trend. Wierzymy jednak, że uda się nam zrehabilitować za ostatnie niepowodzenia. Stawka jest ogromna, bo Resovia jeszcze nigdy w swojej historii nie zdobyła europejskiego pucharu. Liczymy, że tym razem się uda" – mówił przed meczem prezes rzeszowskiego klubu Paweł Maciąg.

I Resovia zaczęła w świetnym stylu, obejmując prowadzenie 7:3. Trener rywali poprosił o czas, ale nie wybił rzeszowskich siatkarzy z rytmu, którzy po chwili wygrywali już 10:4, a po asie serwisowym Słoweńca Klemena Cebulja 12:5.

Gospodarze grali na coraz większym luzie, nękali rywali świetną zagrywką, posyłając aż siedem asów i wygrali pierwszego seta do 12 po 21 minutach.

Początek drugiej partii miał podobny przebieg – dominacja Resovii i prowadzenie 9:4 czy 12:6. Rywale jednak nie odpuścili i szybko drobili trzy punkty. Rzeszowianie błyskawicznie opanowali sytuację, odbudowali przewagę i atak "blok-aut" Francuza Stephena Boyera przypieczętował ich zwycięstwo w tym secie 25:17.

W trzeciej tak łatwo już nie było, bo Fenerbahce poprawiło swoją grę i objęło prowadzenie 11:8. To zmobilizowało gospodarzy i chwilę później po asie serwisowym Francuza Yacine Louatiego był już remis po 11. Zawodnicy ze Stambułu poprawili jednak przyjęcie zagrywki i znowu przejęli inicjatywę. Po pierwszym w tym meczu asie znanego z polskiej ligi Holendra Dicka Kooya prowadzili 19:15.

Przerwa na żądanie trenera Resovii nie dała efektu, bo w następnej akcji Louati został zablokowany. Trzeba było dokonać zmian, więc na boisku pojawili się Adrian Staszewski i Torey DeFalco. Losów seta już jednak nie udało się odwrócić.

W kolejnej partii rzeszowianie wciąż nie mogli odzyskać jakości z pierwszej fazy meczu. Rywale objęli prowadzenie 5:2 i 7:3. Wtedy jednak w polu serwisowym stanął Boyer. Potężne zagrywki Francuza sprawiły, że Resovia wyszła na 10:7. Potem obydwa zespoły popełniały sporo błędów w zagrywce, gospodarze jednak utrzymywali trzypunktową przewagę. W końcówce świetną zmianę dał Staszewski, który przyjął cztery trudne serwisy. Spotkanie, przy drugim meczbolu, zakończył skutecznym blokiem Cebulj.

Rzeszowianie, aby wywalczyć awans do finału, muszą w Stambule wygrać minimum dwie partie. Gdyby przegrali 0:3 lub 1:3, to o awansie zadecyduje "złoty set".

W drugim półfinale inny turecki zespół Arkas Izmir pokonał we własnej hali niemiecki SVG Luneburg 3:0 (27:25, 25:23, 25:20).(PAP)