Jak nie urwane koło, to 31 minut kary

2024-01-09 16:28:05(ost. akt: 2024-01-09 16:29:09)

Autor zdjęcia: materiały prasowe

SPORTY MOTOROWE\\\ Krzysztof Hołowczyc z Łukaszem Kurzeją po niedzielnym wypadku stracili już szansę na dobre miejsce w Rajdzie Dakar.
Do nieszczęścia załogi doszło na 214. kilometrze etapu z Al Hinakiyah do Al Dawadimi. Ich Mini uderzyło w głaz i długo musieli czekać na serwis, by naprawić urwane koło. Auto udało się doprowadzić do sprawności, ale w sytuacji, gdy i tak stracili już szanse na wysoką lokatę, Polacy zdecydowali, że do biwaku pojadą nie trasą OS-u, lecz drogą serwisową, co jest dopuszczalne, ale wiąże się z wielogodzinną karą.
- To był jeden z najtrudniejszych momentów w życiu - przyznał „Hołek”. - Dogoniłem na długiej prostej Denisa Krotowa i jechaliśmy za grupą motocyklistów. Łukasz nacisnął sentinel (system ostrzegawczy – red.), pewnie Krotow też. Był wielki kurz, Krotow ich minął, a w pewnym momencie jeden z motocyklistów wyjechał mi prosto pod koła. Myślę, że po prostu uznał, że był za nim jeden samochód, a nie dwa. Zareagowałem odruchowo, gwałtownie skręciłem kierownicą, ustawiło mnie bokiem i polecieliśmy w jakiś wielki kamień, których w tym miejscu było naprawdę niewiele. Śmiejemy się przez łzy, że trzeba grać w Lotto, bo trafić akurat w niego to była sztuka. Poczułem potworny ból, straciłem czucie w rękach i pomyślałem, że to już pozamiatane, koniec. Ale później stopniowo mrówki zaczęły mi chodzić po rękach. Teraz jest tak trochę dziwnie, końcówek palców właściwie nie czuję. Mój fizjoterapeuta ma mnóstwo roboty i mówi, że jak wytrzymam ból, to mogę dalej jechać. Łukasz też ucierpiał, ma problem z kręgosłupem lędźwiowym. Żartujemy, że jemu noga drętwieje, a mi ręka, więc jeden komplet mamy sprawny.
Na trzecim etapie Al Duwadimi do Al Salamiya Hołowczyc z Kurzeją uzyskali 25. czas. W klasyfikacji generalnej mają jednak blisko 32 godziny straty do prowadzącego w rajdzie Saudyjczyka Yazeeda Al-Rajhi (Toyota). - Cóż powiedzieć, dla nas to tragedia. Właściwie już po rajdzie, brak motywacji, bo wyniku już nie będzie. A z drugiej strony obiecaliśmy Jurkowi Owsiakowi, że za każdy przejechany kilometr na jego Orkiestrę idą pieniądze. Trzeba więc jechać. Także dla samych siebie – zakończył Hołowczyc. Na masce jego Mini widnieje duże logo Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
We wtorkowym czwartym etapie w samochodowej klasie challenger wygrał Eryk Goczał, natomiast w rywalizacji kierowców samochodów triumfował dziewięciokrotny rajdowy mistrz świata Francuz Sebastien Loeb (BRX Hunter T11). Drugi był prowadzący w imprezie Saudyjczyk Yazeed Al-Rajhi (Toyota Hilux Overdrive), a trzeci Katarczyk Nasser Al-Attiyah (Hunter T1). Hołowczyc (Mini John Cooper Works) na pierwszym punkcie kontrolnym miał 10. czas, a na mecie odcinka był 14., ale później polska załoga otrzymała 31 minut kary i spadła na 36. pozycję.