Alfabet pilota rajdowego

2024-01-10 12:00:00(ost. akt: 2024-01-10 10:02:00)

Autor zdjęcia: archiwum domowe

SPORTY MOTOROWE\\\ Czy każda Honda to Civic, czy dachowanie może być bezpieczne, w czym trasy szutrowe są lepsze od asfaltu oraz zalety sportowego uporu - oto Alfabet Adama Biniędy, rajdowego pilota z Bartoszyc, aktualnego mistrza Polski.
AWF - uczelnia w Białej Podlaskiej, w której spędziłem pierwszy dorosły etap swojego życia. Wspaniałe studia, które dały mi dużo doświadczenia i niezbędnej wiedzy. Jej mocną stroną była m.in. piłka ręczna, a gdy byłem na pierwszym roku, to ekipa AWF awansowała nawet do Superligi. Co prawda tylko na sezon, ale i tak był to olbrzymi sukces, bo dzięki temu do Białej Podlaskiej przyjeżdżały takie firmy jak Vive Kielce i Wisła Płock. Podczas studiów wspaniałym doświadczeniem zawsze były zimowe i letnie obozy sportowe. To na nich nauczyłem się jeździć na nartach, żeglować i surfować. Skończyłem studia, robiąc specjalizację z odnowy biologicznej, bo nie do końca byłem przekonany do pracy w szkole. Ostatecznie jednak zostałem nauczycielem, na co duży wpływ pewnie miały tradycje rodzinne, bo przecież mój tata też był wuefistą (Andrzej Binięda był także dyrektorem bartoszyckiego Liceum Ogólnokształcącego, zmarł tragicznie w 2013 roku - red.).

BARBÓRKA - fajny rajd na zakończenie sezonu. Zdarzyło mi się w nim wystartować nawet jako kierowca. Jego cechą są krótkie odcinki specjalne, które mi akurat bardzo pasują. Rajd ten jest okazją do fajnej zabawy i dla załóg, i dla kibiców, których zawsze są tysiące. Szczególnie na kultowej Karowej. Jako kierowca nigdy na nią nie dotarłem, bo tego zaszczytu dostępują jedynie czołówka rajdu, ale Karową zaliczyłem jako pilot Konrada Dudzińskiego. Niezapomniane wrażenia, bo mogłem przeżyć to, co do tej pory oglądałem jedynie w telewizji.

Cały tekst przeczytasz w środowej Gazecie Olsztyńskiej