Mecze III ligi mogą "ustawiać" nawet w... Azji

2024-01-18 12:00:00(ost. akt: 2024-01-18 10:33:51)

Autor zdjęcia: archiwum

PIŁKA NOŻNA\\\ Adam Gilarski, rzecznik dyscyplinarny Polskiego Związku Piłki Nożnej, mówi m.in. o problemach z tzw. match-fxingiem, zainteresowaniu UEFA sprawą Hutnika Kraków oraz o coraz większym ryzyku korupcji w niższych ligach w Polsce.
- Na początku listopada głośno było o drugoligowym Hutniku Kraków, który w dwóch meczach z rzędu, mimo prowadzenia 3:0 po godzinie gry, doznał porażek. Z rezerwami Lecha Poznań 3:4, a z Kotwicą Kołobrzeg 3:5. Krakowski klub zawiesił dwóch piłkarzy i zwrócił się do pana z prośbą o weryfikację pod kątem ewentualnego match-fixingu. Jednocześnie władze klubu wydały oświadczenie, że nie podejrzewają piłkarzy i nie posiadają dowodów na ustawianie wyników.
- Chcę najpierw zwrócić uwagę na pewien błąd w działaniu klubu. Owszem, dobrze się stało, że klub zwrócił się z prośbą o sprawdzenie, czy były podejrzane zakłady bukmacherskie. Natomiast wydany komunikat, który w pewnym sensie taką sytuację podejrzewał, spowodował, że piłkarze, odstawieni od pierwszej drużyny, zostali od razu postawieni w bardzo negatywnym świetle.
- Sprawa odbiła się szerokim echem...
- Została bardzo mocno nagłośniona m.in. w mediach międzynarodowych. Np. jedna ze światowych agencji prasowych przekazała Interpolowi informację o podejrzanych meczach na terenie Polski. Od wielu lat na tej mapie zagrożeń korupcją czy match-fixingiem Polska nie była odnotowywana w wyższych ligach piłkarskich. To pierwszy od dawna przypadek, że pojawiliśmy się jako kraj, w którym match-fixing stanowi problem w piłce nożnej. Kilka firm monitorujących zakłady bukmacherskie przedstawiło mi swoje sprawozdania. Musiałem też wyjaśniać sprawę w UEFA, która bardzo się zaniepokoiła. Oczywiście w takich przypadkach kluby mają prawo, wręcz obowiązek poinformowania o podejrzeniu, ale powinno to być robione w sposób dyskretny. Już pomijam kwestie związane z danymi osobowymi i z tym, że PZPN posiada narzędzia, dzięki którym może sprawdzić w ciągu kilku dni - w tym podstawowym zakresie - takie podejrzenia. Dlatego apeluję do klubów, żeby zwracały się do PZPN, do mnie jako rzecznika dyscyplinarnego, lecz żeby jednocześnie podejrzeń czy nawet przypuszczeń nie formułowały wobec zawodników przed ich sprawdzeniem.
- Proszę przypomnieć, jak zakończyła się sprawa Hutnika.
- Moim wnioskiem do Komisji Dyscyplinarnej PZPN o odmowę wszczęcia postępowania dotyczącego tych dwóch meczów, odnośnie również zachowań piłkarzy, którzy byli zamieszani w tę sprawę. I Komisja Dyscyplinarna wydała orzeczenie umarzające postępowanie - w związku z przedstawionymi przeze mnie sprawozdaniami firm monitorujących rynek zakładów bukmacherskich, że podejrzane zakłady nie miały miejsca. Zarówno na rynkach azjatyckich, jak i lokalnych - w Polsce, Czechach czy na Słowacji. Np. nie było zwiększonej liczby zakładów na wygraną Kotwicy, gdy przegrywała z Hutnikiem już 0:3. Mając jasność w tej sprawie, jak również stanowisko UEFA, uzasadnionym było złożenie wniosku o odmowę wszczęcia postępowania dyscyplinarnego. Na ten moment należy uznać sprawę za zakończoną. Oczywiście prowadząc tego rodzaju postępowania wyjaśniające bardzo często mam do czynienia ze sprawami, które nie kończą się orzeczeniami dyscyplinarnymi z braku dowodów. Ale tworzona jest swego rodzaju baza danych dotycząca podejrzanych klubów.
- No to zapytam o historię wcześniejszą, z 2022 roku, dotyczącą niższych lig w Polsce. Wydał pan wtedy oświadczenie, w którym zwrócił uwagę na zwiększoną liczbę podejrzanych zakładów bukmacherskich w III lidze i niższych. Jaki był dalszy ciąg sprawy?
- Ta historia, w przeciwieństwie do sprawy Hutnika Kraków, skończyła się wnioskami o wszczęcie postępowań dyscyplinarnych wobec 12 piłkarzy.


Całą rozmowę przeczytasz w czwartkowej Gazecie Olsztyńskiej